Postrzelił kolegę z wiatrówki. Lekarze walczą, aby ranny mężczyzna nie stracił wzroku

47-latek z Sopotu, który postrzelił z wiatrówki swojego kolegę usłyszał już zarzuty. Pokrzywdzony 68-latek trafił do szpitala na Zaspie. Ma rany postrzałowe głowy i jednego oka. Lekarze walczą o to, aby nie stracił wzroku. Do zajścia doszło w baraku przy ulicy Bema w Sopocie.
Napastnikowi grozi pięć lat więzienia, bo policjanci postawili mu dwa zarzuty: spowodowania ciężkiego uszkodzenia ciała oraz gróźb karanych.

SPRZECZKA MIĘDZY KOLEGAMI

47-latek zanim chwycił po broń, groził swojemu koledze młotkiem. Zdarzenie miało miejsce na placu przy Bema, gdzie 68-latek pracował jako dozorca. Tam odwiedził go jego kolega. Doszło do sprzeczki i wówczas padły strzały z wiatrówki.

DOZÓR POLICYJNY

Mężczyzna ma kilka ran głowy i natychmiast trafił do szpitala. Jeszcze tego samego dnia sprawca sam zadzwonił na policję i przyznał się do winy. Usłyszał zarzuty i wyszedł na wolność. Będzie jednak pod policyjnym dozorem i ma zakaz zbliżania się do pokrzywdzonego.

Policjanci szukają pistoletu, z którego padły strzały i wyjaśniają, jak konkretnie doszło do zdarzenia.

Grzegorz Armatowski/mich
{flv}40343{/flv}
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj