Część deptaka w porcie w Ustce może być nazwana Traktem imienia Edwarda Zająca. Pod obywatelską inicjatywą w tej sprawie podpisało się ponad 1,1 tysiąca mieszkańców Ustki.
Część radnych uważa, że wyróżnianie jednego żeglarza nie ma sensu. Chcą, by w zamian trakt został nazwany imieniem Żeglarzy i Rybaków.
DLA KOGO TRAKT?
Radny Przemysław Nycz mówi, że bardzo szanuje pamięć Edwarda Zająca, ale przy tej okazji powinno się uhonorować wszystkich ludzi morza. – Jest lub było ich w Ustce wielu. Możemy przecież obok na murze powiesić specjalne tablice, by upamiętnić poszczególne osoby. Moim zdaniem to powinien być trakt nie dla jednej osoby, ale dla wielu – twierdzi.
„ZEMSTA PO ŚMIERCI” CZY „WYCIĄGANIE TRUPÓW Z SZAFY”?
Jeden z inicjatorów akcji Tomasz Laskowski tłumaczy, że rada miasta odrzuciła już pomysł uhonorowania Edwarda Zająca pamiątkową tablicą w porcie. Stąd pomysł na trakt. Laskowski podkreśla, że inicjatywa ma bardzo duże poparcie mieszkańców.
– Zasłaniano się jakimiś przepisami, że to będzie przeszkadzać w nawigacji. Dla mnie to był zwykły wykręt. Edward był człowiekiem całkowicie oddanym Ustce. Proszę zobaczyć, dla inicjatywy obywatelskiej w Ustce wystarczy 150 podpisów. Zebraliśmy ich ponad 1,1 tysiąca bez większego wysiłku. To świadczy o tym jak mieszkańcy szanują Edwarda Zająca i cenią jego działalność dla naszego miasta. Zajmował się żeglarstwem, ale był też radnym. Dodatkowo wydawał gazetę, w której oczywiście zdarzało mu się krytykować władze, bo był niezależny. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to taka trochę teraz zemsta po śmierci – dodaje Laskowski.
Radny Nycz uważa podobne sugestie za niedorzeczne. – Nie wyciągajmy trupów z szafy. To nie ma nic wspólnego z takimi historiami. To kompletna bzdura – mówi radny.
W 2012 roku 66-letni wówczas Edward Zając samotnie przepłynął Atlantyk. Zginął rok później na Zatoce Gdańskiej. Wypadł na burtę swojego jachtu i utonął.
Przemysław Woś/mili