Złapał kota we wnyki i przybił widłami do ziemi. „Ktoś kradł mu kury i kaczki”

Okrucieństwo nie do opisania. W Kobylnicy koło Słupska 55-letni mężczyzna złapał kota we wnyki, a następnie przybił go widłami do ziemi. Zwierzę przeżyło dzięki szybkiej pomocy weterynarza.

Oprawca tłumaczył, że zastawił sidła, bo ktoś kradł mu kury i kaczki. – Miauczenie rannego kota usłyszeli w nocy z piątku na sobotę mieszkańcy pobliskich domów. Wezwali patrol, który z kolei poprosił o pomoc weterynarza – mówi Robert Czerwiński ze słupskiej policji.

POLOWANIE NA ZŁODZIEJA DROBIU

Policjanci, gdy dojechali na miejsce, zastali kota wiszącego we wnykach. Zwierzę miało gardło przebite widłami. Wezwano weterynarza, a patrol rozpoczął badanie sprawy. Przepytano właściciela posesji. Mężczyzna przyznał, że zastawił wnyki, bo jakieś zwierzę kradło mu kury i kaczki. Zaznaczał, że część jego drobiu została zagryziona, więc zastawił sidła. Gdy usłyszał, że „coś” się w nie złapało, rzucił w tym kierunku widłami i nie interesował się już sprawą, bo było ciemno.

„WIELE WIDZIAŁEM, ALE TO MNIE WYJĄTKOWO PORUSZYŁO”

Weterynarz dr Krzysztof Radziejewski mówi, że gdy ratował kota, nie dawał mu większych szans na przeżycie. – Widok był tragiczny. Kot miał jamę brzuszną we wnykach. Dodatkowo widłami miał przebite gardło, tchawicę i pysk. Był w stanie agonalnym, temperatura 33 stopnie. Zoperowaliśmy go i jego stan przez dwa dni był ciężki, ale jest coraz lepiej. Dziś zaczął jeść. Muszę przyznać, że wiele w życiu widziałem, ale to mnie bardzo poruszyło. Z tym zwierzakiem było po prostu fatalnie, ale dochodzi do siebie.

Mieszkańcowi Kobylnicy grożą dwa lata więzienia. Właściciele kota nie chcą się wypowiadać. 55-latek to ich sąsiad. Policja wszczęła postępowanie w sprawie znęcania się nad zwierzętami.

Przemysław Woś/mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj