Wśród Polaków nie ma chętnych, więc rolnicy i plantatorzy chętnie korzystają z pomocy Ukraińców. Tych coraz częściej można spotkać na pomorskich polach.
Rolnictwo to kolejna po budownictwie branża, w której pomorscy pracodawcy chętnie korzystają z pomocy Ukraińców. Obecnie szczególnie wielu pracowników zza wschodniej granicy można spotkać na plantacjach truskawek.
„BEZ NICH BYŁOBY ZA MAŁO PRACOWNIKÓW”
Truskawki kaszubskie do zebrania i zjedzenia będą nadawały się dopiero w okolicach 5-7 czerwca, ale pracy przy owocach jest dużo także przed zbiorem. To choćby ściółkowanie czy – w przypadku braku deszczu – podlewanie. Większość tych prac na polu w Chmielnie, które należy do rodziny Kostuchów, wykonuje właśnie grupa sześciu Ukraińców.
– Można powiedzieć, że to stała grupa, która przyjeżdża do nas już od kilku lat – tłumaczy Nikodem Kostuch. Jego zdaniem, gdyby nie pomoc Ukraińców, pracowników byłoby za mało, by zebrać wszystkie owoce. – 70 proc. potrzebnej siły roboczej zapewniają Polacy, brakujące 30 proc. przyjeżdża z Ukrainy – mówi rolnik.
PLUSY UKRAIŃCÓW
Jeśli chodzi o pracowitość, to Polacy i Ukraińcy są na jednym poziomie. Jest jednak jedna przewaga po stronie zagranicznych pracowników. – W ich przypadku nie ma zagrożenia, że rano nie pojawią się na polu. W przypadku Polaków czasami różnie z tym bywa. A to pogoda zła, a to praca za ciężka… – wylicza Nikodem Kostuch.
Według statystyk w zeszłym roku pomorscy pracodawcy złożyli prawie 25 tysięcy oświadczeń o zamiarze zatrudnienia pracownika z Ukrainy, w tym roku – do końca marca – było ich około 10 tysięcy.
Sylwester Pięta/mili