Proces archeologa będzie w Słupsku. Chodzi o ponad milion złotych łapówek

Proces archeologa podejrzewanego o korupcję będzie się toczył przed Sądem Okręgowym w Słupsku. Sąd Apelacyjny w Gdańsku nie zgodził się na przekazanie sprawy do innego miasta. Wszyscy sędziowie Sądu Okręgowego w Słupsku złożyli wnioski o wyłączenie z tej sprawy. Jako powód podali znajomość z żoną jednego z sędziów Sądu Rejonowego w Słupsku, która jest zarazem jedną z podejrzanych w tak zwanej aferze archeologów.

WNIOSKI SĘDZIÓW NIEZASADNE

Sąd Apelacyjny w Gdańsku uznał, że wnioski 24 sędziów, którzy złożyli prośby o odsunięcie od tej sprawy są niezasadne, a jedynie dziewięciu kolejnych nie powinno procesu prowadzić. Tak więc sprawa wróci do Sądu Okręgowego w Słupsku. Proces poprowadzi jeden z sędziów wskazanych przez Sąd Apelacyjny w Gdańsku.

ŁAPÓWKI ARCHEOLOGÓW

W sprawie chodzi w sumie o milion dwieście tysięcy złotych łapówek, jakimi miała się dzielić trójka archeologów. Jeden z nich, Jacek B., chce dobrowolnie poddać się karze dwóch lat więzienia w zawieszeniu oraz dwudziestu tysięcy złotych grzywny.

PROCEDER KWITŁ WIELE LAT

Śledztwo w sprawie dwóch pań archeolog jeszcze trwa. Proceder trwał w latach 2005-2011 na terenie byłego województwa słupskiego. Nadzór nad wykopaliskami na tym obszarze miała pracownica Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Słupsku Iwona K. Inwestorzy musieli się do niej zgłaszać po dokumenty związane z pozwoleniem na budowę drogi czy centrum handlowego. Często niezbędnym elementem były badania archeologiczne. Iwona K. wskazywała dwójkę archeologów Agnieszkę K. i Jacka B., którzy prowadzili wykopaliska na terenie inwestycji. Inwestor im płacił, a jedna trzecia pieniędzy wracała do urzędniczki za pośrednictwo. Proceder kwitł na tyle, że panie archeolog powołały fundację i gotówka krążyła między kontami bankowymi prywatnymi i należącymi do fundacji.

SPORA SUMA

Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku ustaliła, że w ciągu kilku lat w ten sposób na konta bankowe trafiła suma ponad miliona dwustu tysięcy złotych. Śledztwo obejmuje kilkanaście zarzutów. Iwona K. nie pracuje już w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków. Śledztwo w jej sprawie oraz archeolog Agnieszki K. nadal trwa.

Przemysław Woś/mich
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj