„W Holandii to się sprawdza” vs „aż strach pomyśleć”. Większy limit promili dla kierowców [WASZE SMSY]

Jedno ze stowarzyszeń chce złożyć do ministerstwa infrastruktury projekt przepisów, które zwiększają dopuszczalny próg alkoholu w organizmie z 0,2 do 0,5 promila. Miałby on obowiązywać kierowców powyżej 30. roku życia. Pomysł stowarzyszenia kierowca.pl podzielił naszych słuchaczy. Według jednych, na zachodzie to normalne, że można wypić do kolacji kieliszek wina, a później usiąść za kierownicą. Inne zdanie mają przeciwnicy, którzy zaznaczają, że jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to nie powinno zostawiać się żadnego marginesu na pomyłki.

SŁUCHACZE PODZIELENI

Zdaniem jednego z naszych słuchaczy, zmiana przepisów nie będzie miała żadnego wpływu na liczbę pijanych kierowców na drogach. – Prawda jest taka, że przepisy są wyłącznie dla tych, którzy ich przestrzegają. Zaś ci, którzy jeżdżą pijani, czynią tak bez względu na to, czy przepis mówi 0,0 czy np. 0,5. Oni i tak na 0,5 nie poprzestają. A gdy stracą prawo jazdy, to jeżdżą dalej – twierdzi Andrzej.

Krzysztof zauważa, że takie rozwiązania są stosowane na zachodzie. – W Holandii limit 0,5 się naprawdę sprawdza. Jest bezpiecznie, a dzięki temu na kolacji np. każdy może wypić grzecznie kieliszek wina i się nie zastanawiać. Chciałbym przeniesienia tego do Polski, bo tam to było świetne, ale również obawiam się mentalności Polaków zarówno w zakresie picia, jak i jazdy – pisze.

Jarek przedstawił bardzo radykalną „receptę” na pijanych kierowców. – Nie powinno być limitu promili, ale jeśli narobisz szkód to płacisz, jak kogoś trafisz – to renta albo inne świadczenia do spłaty i tak do końca życia. A jak nie ty, to żona, dzieci, matka, kochanka itp. A jak nie, to rozebrać na części do przeszczepu. Jakby tak kilku pijaczków zostało rozkręconych, to może następnych by nie było – ostro wyraża zdanie Jarek.

– Dać palec, a wezmą całą rękę! Nie! Totalne zero! – zaznacza słuchaczka podpisująca się „Nietolerancyjna Martyna”.

– Cóż za kultura, wszyscy chcą lampkę wina pić. To taksówką na obiad niech jadą… – proponuje inny słuchacz.

Hubert również jest zwolennikiem braku tolerancji dla kierowców po alkoholu. – Co to za pomysł? Powinno być 0,0 promila. I co z tego, że na zachodzie jest inaczej? Tam też mają inną kulturę jazdy i picia. U nas każdy czuje się Kubicą i bez alkoholu cuduje za kółkiem. A z większą dopuszczalną dawką to aż strach pomyśleć – pisze Hubert.

Inny punkt widzenia ma Olek, który uważa, że podniesienie limitu pomoże w wyeliminowaniu pijanych za kółkiem. – Nie można kierować się tylko statystykami. Kiedy policja mówi, że złapała „pijanych” kierowców, to większość z nich jest „wczorajsza” i są nieświadomi tego, że mają 0,2 lub 0,3 w wydychanym. Przy zwiększeniu do 0,5 łapani byliby faktycznie ci pijani – tłumaczy Olek.

ZACHÓD BARDZIEJ TOLERANCYJNY

W Czechach, Słowacji i Węgrzech limit alkoholu wynosi 0,0. We Włoszech, Niemczech i Francji to pół promila. W Wielkiej Brytanii 0,8 promila. W Polsce prowadzenie samochodu z zawartością alkoholu w organizmie między 0,2-0,5 promila jest wykroczeniem. Za jazdę „po użyciu” grozi do 5 tysięcy złotych grzywny, 30 dni aresztu i zakaz prowadzenia od 6 miesięcy do 3 lat. Powyżej pół promila mamy do czynienia z przestępstwem, za które grozi do 2 lat więzienia i co najmniej 3 lata bez uprawnień

mili/mmt

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj