Chcesz zaparkować, musisz zapłacić. Od tej zasady nie ma wyjątków. Przekonał się o tym prezydent Słupska Robert Biedroń. Robert Biedroń zaparkował samochód na placu Zwycięstwa w Słupsku. Nie wykupił jednak biletu w parkometrze. Teraz musi zapłacić 50 złotych.
MANDAT TO MANDAT
– Komendant straży miejskiej do dymisji? – pytał Roberta Biedronia na twitterze reporter Radia Gdańsk.
– Wprost przeciwnie, tylko ja 50 złotych w plecy – odpowiedział Biedroń.
– Będzie pochwała za pilnowanie dochodów budżetowych? – dopytywał nasz dziennikarz.
– Dokładnie! Wszyscy mamy być równo traktowani w tych kwestiach. Mandat to mandat – odpisał prezydent Słupska.
TO NIE STRAŻ MIEJSKA
Dziennikarz źle zapytał, prezydent źle odpowiedział. Może specjalnie. Przecież prezydent musi wiedzieć, kto go ukarał. Pochwała należy się nie straży miejskiej.
PREZYDENT ZASILI BUDŻET MIASTA
Egzekwowaniem opłat, również mandatów za postój, zajmują się pracownicy Strefy Płatnego Parkowania. To na konto firmy obsługującej strefę trafi 50 złotych kary zapłaconej przez Roberta Biedronia. Pośrednio prezydent zasili też budżet Słupska, bo spora część wpływów ze strefy płatnego parkowania trafia do kasy miasta.