„Dom dla niepełnosprawnych tak, ale nie w tym miejscu”. Sąsiedzi protestują przeciwko zabudowie Parku Herbstów

– Dom dla niepełnosprawnych intelektualnie tak, ale w innym miejscu Sopotu – mówią przyszli sąsiedzi domu. Około 300 osób podpisało petycję, w której nie zgadzają się na budowę obiektu w okolicach historycznego Parku Herbstów przy ul. Władysława IV.

Podczas poniedziałkowej sesji Rady Miasta kilkanaście osób protestowało przeciwko lokalizacji domu.

ZACHOWAĆ PRZESTRZEŃ

– Zasięgałam opinii u architektów i urbanistów zieleni, wszyscy są przeciwni zabudowywaniu tego miejsca jako, że przetnie perspektywę parku i historycznej posiadłości Herbstów. Gdyby to było ostatnie miejsce w Sopocie na budowę takiego domu, zgodzilibyśmy się. Jednak chodzi nam o zachowanie przestrzeni, która była dobrze przemyślana przez architektów prawie sto lat temu. Sami zaproponowaliśmy kilka innych lokalizacji dla obiektu m.in. boisko przy I LO w Sopocie, teren przy szkole podstawowej na 10, parking przy ul. Karlikowskiej czy okolice SWPS przy Jana z Kolna, ale bezskutecznie – wyjaśnia Natalia Babicz-Bereźnicka.

– Taki skrawek zieleni, który nam tu pozostaje w centrum Sopotu, każdy prezydent by trzymał w garści! Gdzie starsi ludzie mają usiąść w centrum miasta? To jest skandal – denerwuje się mieszkaniec pobliskiego bloku Leszek Jeżnowski.

 

UWAGI DO PLANU ZAGOSPODAROWANIA

Mieszkańcy chcą, by park Herbstów pozostał w całości nienaruszony. – Nie chcemy, by park, który jest integralną całością, został zabudowany, podzielony i w konsekwencji zniszczony. To ma być zielona przestrzeń do wypoczynku. Chcemy, aby park stał się miejscem integracji międzypokoleniowej i kulturowej. Nam zarzuca się brak empatii. Ale to nieprawda. Jesteśmy otwarci dla pomocy – deklaruje Małgorzata Tarasiewicz ze stowarzyszenia Mieszkańcy dla Sopotu.

Protestujący zaznaczają, że czują się pomijani przez miasto. Zaznaczają, że skoro miasto chce oddać wartościową działkę bezprzetargowo w użytkowanie wieczyste fundacji Nasz Przyjazny Dom, mają prawo wiedzieć, co rzeczywiście będzie się tam działo. – Już w 2013 była dyskusja na ten temat. Mieszkańcy zgłosili 63 uwagi do planu zagospodarowania przestrzennego. Wszystkie uwagi były przeciwne zagospodarowaniu skweru. Zostały odrzucone bez rozpatrzenia. Nie ma konsultacji, nie ma informacji – dodaje Małgorzata Tarasiewicz.

PLAN KONSULTOWANY Z MIESZKAŃCAMI

Prezydent Sopotu Jacek Karnowski uważa, że temat dyskutowany był nadzwyczaj długo. – Plan był procedowany przez 13 lat i szeroko konsultowany z mieszkańcami deklaruje prezydent Karnowski. – To nieprawda, że miasto zbyło to milczeniem. Miasto dba o wszystkich mieszkańców Sopotu. Po długim namyśle, rozpatrując wszystkie za i przeciw i po rozmowach z mieszkańcami, którzy mają dzieci niepełnosprawne, miasto uznało, że to miejsce jest dla nich najlepsze. Inne miejsca wymagałyby długich procedur planistycznych i opóźniły budowę tego domu o kilka lat. I nie mamy też pewności, że w innej lokalizacji nie byłoby protestów. Myślę, że – niestety – jest to taki syndrom „może być, ale żeby nie u mnie za płotem”. To jest bardzo smutne. Musimy patrzeć, żeby wszyscy mieszkańcy mieli swoje miejsce do życia. To miejsce jest bardzo potrzebne! – dodaje prezydent.

– Jest nadużyciem mówienie, że jest to Park Herbstów. Są to obrzeża Parku Herbstów i nigdy część tej działki do Parku nie należała. Miasto zrewitalizowało ten teren kilkanaście lat temu. Żeby nikt nie zarzucił nam, że jest ubytek terenów zielonych, odkupiliśmy za zgodą Rady Miasta od prywatnej osoby teren zaniedbany z rdzenia Parku Herbstów. Ten teren z obrzeża „zamieniamy” na ten rdzeń. Zatem, mieszkańcy będą mieli do dyspozycji o prawie połowie większą działkę zieloną, mam nadzieję, że udostępnioną już jesienią – dodaje Jacek Karnowski.

WALKA O DOM

– Walczymy o ten dom już pięć lat. Chodzi nam o to, by zabezpieczyć byt naszym dzieciom. My już jesteśmy starsi. Co będzie, gdy nas zabraknie? – mówi Krystyna Spaleniak, matka niepełnosprawnej intelektualnie.

Renata Birtus z fundacji Nasz Przyjazny Dom, która prowadzić będzie dom, nie ukrywa, że jest zawiedziona zaistniałą sytuacją. – Oprócz osobistych, partykularnych spraw, na których nam zależy, są też większe rzeczy, które powinny nas łączyć. Powinniśmy się wszyscy troszczyć o tych, którym w życiu jest najtrudniej. Z punktu widzenia założeń projektu, lokalizacja jest idealna. My – mieszkańcy Sopotu musimy się dzielić wszystkim, co mamy w mieście. Żyjemy we wspólnocie!

Jednocześnie Renata Birtus zapewnia, że fundacja jest w stanie finansować funkcjonowanie domu. – Będziemy dbali o to, by projekt nie zmienił założeń. Chcemy, by nasze dzieci miały godne, spokojne, przyzwoite życie. W naszym interesie, rodziców i fundacji jest zadbać, by nie wchodziła tam żadna inna funkcja niż zapisano w projekcie. Mamy sponsorów, mamy własne środki, podopieczni mają renty, a mieszkańcy też będą sami na siebie zarabiać. Taki jest nasz cel – zaktywizować ich tak, by mogli oferować konkretne dobra, nauczyli się pracować – dodaje.

ODRZUCONY WNIOSEK

Podczas poniedziałkowej sesji Rady Miasta radni Prawa i Sprawiedliwości postulowali, by uchwała została zdjęta z porządku obrad i została ponownie przedyskutowana oraz opracowana została nowa formuła. Wniosek ten jednak został odrzucony.

Ostatecznie, po głosowaniu, radni stosunkiem 15:1 (trzech wstrzymało się, nie głosowało dwóch) przegłosowali uchwałę w sprawie bezprzetargowego oddania działki przy ul. Władysława IV w użytkowanie wieczyste na 99 lat fundacji Nasz Przyjazny Dom.

Dom dla niepełnosprawnych intelektualnie ma być sopockim „miejscem na ziemi” dla osób niepełnosprawnych intelektualnie. Obiekt będzie mieć 20 pojedynczych pokoi dla stałych lokatorów, pokoje dla osób, które przebywać tu będą tymczasowo i dużo pomieszczeń do wspólnego spędzania czasu.

To m.in. sala rehabilitacyjna i salon, gdzie odbywać się będą warsztaty i wydarzenia kulturalne. Jak mówi Renata Birtus, niepełnosprawni wreszcie zyskają swoją przestrzeń. – Nie chodzi nam tylko o to, by było to miejsce do spania. Dom ma być miejscem integracji. Chcemy podopiecznych aktywizować społecznie i zawodowo. Dlatego będą tu pracować, tworzyć, ale też występować, bo wiele z tych osób ma dużo talentów muzycznych.

Ewelina Potocka/amo

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj