Z gdańskich jednostek tej doby wozy strażackie wyjeżdżały ponad 300 razy, w akcji ratowniczej brało udział kilkaset funkcjonariuszy. – To były dla nas wyczerpujące noc i poranek – mówi Tadeusz Konkol, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnej w Gdańsku.
Pomimo narastającego zagrożenia nie zdecydowano się wezwać dodatkowych posiłków. – Byli to jedynie strażacy, który pełnili wówczas służbę. Zaangażowano także funkcjonariuszy Ochotniczej Straży Pożarnej – mówi Tadeusz Konkol. Trójmiejskie służby wspomagają także strażacy z innych powiatów, w których zagrożenie było mniejsze – między innymi siły z powiatu kwidzyńskiego.
Strażacy odpompowywali wodę m.in. z terenu skrzyżowania al. Grunwaldzkiej z al. Żołnierzy Wyklętych. Fot. Radio Gdańsk/Dominika Raszkiewicz
To jedna z najgroźniejszych anomalii pogodowych, która w ostatnich kilkunastu latach przeszła przez region. Jak mówi Tadeusz Konkol, gorzej było tylko w 2001 roku. Wtedy podczas powodzi w Gdańsku spadło 127 litrów wody na metr kwadratowy. Wówczas wezwano wszystkie dostępne zastępy straży pożarnej, także funkcjonariuszy mających wolne i na urlopach. – Teraz sytuacja była nieco inna, mniej niebezpieczna. Nasze działania po prostu były wzmożone, chodziło. W 2001 roku po prostu działano bez przerwy, aż do zredukowania skutków.
CIĄGŁOŚĆ DZIAŁAŃ NAJWAŻNIEJSZA
Standardowa zmiana strażaków trwa 24 godziny. W trudnych warunkach podmiany są częstsze. Rzecznik straży pożarnej tłumaczy, że spowodowane jest to zwiększonym wysiłkiem fizycznym. – Osoba musi być zdolna do efektywnych działań. W niektórych miejscach udaje się nam np. z piwnic wodę udaje się wypompować w pół godziny, w innych interwencje mogą trwać cały dzień, a nawet kilka dni. W tym drugim przypadku, podmianki są po prostu konieczne. Najważniejsza jest dla nas ciągłość działań – wyjaśnia w rozmowie z reporterką Radia Gdańsk.
Działania strażaków obok Galerii Bałtyckiej. Fot. Radio Gdańsk/Dominika Raszkiewicz
Taka noc to dla funkcjonariuszy także spore obciążenie psychiczne, ale jak mówi rzecznik – funkcjonariusze są przygotowani na ekstremalne sytuacje. – Ulewny deszcz, porywisty wiatr i późne godziny nocne utrudniały działania. Interwencje były bardzo niebezpieczne, szybko mogło dojść do zranienia albo i gorzej. Na pewno towarzyszy im fizyczne wyczerpanie. Co do psychiki, myślę że szybko dojdą do siebie.
OLIWA, WRZESZCZ I OSOWA POSZKODOWANE
W nocy z 14 na 15 lipca straż pożarna najczęściej interweniowała w gdańskich dzielnicach – Wrzeszczu i Oliwie. Wiele zastępów wysłano też do dzielnicy Osowa, gdzie woda spłynęła z terenów wysoczyzny. Zorganizowano też tam punkt przejęcia sił i środków, z którego wysyłano strażaków do konkretnych zadań.
Straż pożarna wciąż otrzymuje zgłoszenia od kolejnych poszkodowanych przez ulewę. Rzecznik mówi, że na interwencję trzeba czekać do kilku godzin. Uspokaja, że wszyscy mieszkańcy doczekają się pomocy.
Z centralnej jednostki straży pożarnej przy ul. Sosnowej w Gdańsku w piątek 15 lipca wyjechały wszystkie dostępne pojazdy. Fot. Radio Gdańsk/Dominika Raszkiewicz
NAJLEPIEJ ZOSTAĆ W DOMU
Rzecznik apeluje także, żeby w przypadku powtórzenia się wydarzeń z nocy z czwartku na piątek (mocny wiatr, ulewy) w miarę możliwości – nie wychodzić z domu i zostawić samochód w bezpiecznym miejscu.