Sytuacja w Monachium. „Nad nami przelatuje śmigłowiec. Policja mówi, żebyśmy nie wychodzili z domów”

Rozmawiam z Leszkiem Puchalskim, który mieszka w Monachium od lat 80. Pierwsze pytania nie zostały spisane, dotyczyły bezpieczeństwa naszej rodziny. Wszyscy są cali i zdrowi. Policja apelowała, żeby mieszkańcy miasta nie wychodzili z domów. Tak jak my tu, w Polsce, wszyscy czekają na informacje. 

Piotr Puchalski: Co się dzieje teraz w Monachium?

Leszek Puchalski: Sytuacja jest napięta. Nad całym miastem latają śmigłowce. Właśnie jeden przelatuje nad naszym domem. Jest chyba zaopatrzony w jakiś reflektor. Zaraz będę oglądał wiadomości. Na razie nic nie jest pewne. Świadkowie mówią o człowieku z plecakiem i bronią. Jedni twierdzą, że była to broń długa, inni że krótka.

Jak dowiedziałeś się o ataku?

Mieszkamy na drugim końcu Monachium. Olympia jest jakieś 20 kilometrów od nas. Trzeba przejechać Mittlerer Ring (obwodnica śródmiejska). Wróciłem do domu i jak wielu innych ludzi zacząłem oglądać wiadomości. Dowiedziałem się, że coś się stało w Olympia Einkaufszentrum. To jest galeria przy stadionie olimpijskim. Zaraz będzie znowu dziennik i zobaczymy, czy już kogoś znaleźli.

Powiedziano wam, że to zamach terrorystyczny?

Powiedziano nam, że człowiek, który strzelał był podobny do Syryjczyka lub kogoś takiego, dokładnie nie pamiętam, ale tak dano do zrozumienia, że chodzi o kogoś takiego. Mówiono o panice. Bo w piątki w tym centrum jest naprawdę dużo ludzi.

Policja dzwoniła do was? Słyszałem, że macie jakiś specjalny smartfonowy system ostrzegania?

Ostrzegano w telewizji, ale nikt nie mówił nic konkretnego. Mówiono tylko, że policja szybko znalazła się przy Einkaufszentrum. No i zaczęto ewakuację. Do mnie nikt nie dzwonił.

Ale podobno macie zostać w domach?

Tak, zamknięte są wszystkie drogi oraz s-bahn i u-bahn, czyli metro i szybka kolej. Zamknięte jest wszystko wokół Olympia Centrum.

Czyli ludzie mogą mieć problem z powrotem do domu?

Raczej tak. Policja ostrzega, żeby ludzie nie wychodzili z domów. Nie wiadomo, jak przemieszczają się zamachowcy. Dlatego zamknięto komunikację publiczną. Tylko niektóre samochody są przepuszczane przez Mittlerer Ring, ale są dokładnie sprawdzane.

Oglądasz wiadomości?

Tak, właśnie mówią, że świadkowie twierdzą, że to był ktoś… no jak Arab. Znowu słyszę, że świadkowie nie wiedzą, czy miał broń długolufową czy pistolet. Widzisz, wszystko się dzieje teraz, siedzimy i słuchamy. Przepraszam, nie wiem dlaczego, ale słabo cię słyszę.

Co mówią twoi znajomi?Są przerażeni, a może wściekli? Jakie są nastroje?

Wiesz, to nie działa w ten sposób. Na razie wszyscy chcą widzieć, co naprawdę się stało i kto konkretnie to zrobił. Ulice, przy najmniej u nas, są puste. Mówiono coś jeszcze o jakiś strzałach przy Marienplatz w McDonald’s. Policja tam pojechała, ale okazało się, że to fałszywy alarm. Czyli ktoś robi sobie jakieś jaja. To już inna sprawa.

Powiedz szczerze, ludzie wiążą to z imigrantami, którzy są w Monachium?

Wiesz, tak naprawdę, na co dzień, o nich nie myśli. Są pozamykani. Mamy tu też wiele osób z tamtych rejonów świata, którzy mieszkają tu już długo. To nie jest tak, że widok kogoś śniadego budzi jakieś emocje. Tak jak mówię, sytuacja jest napięta i dynamiczna. I można jedynie się zastanawiać, kto i dlaczego to zrobił. My tutaj wiemy o  tym tyle samo, co wy. Czytamy i oglądamy wiadomości.

Piotr Puchalski

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj