Jedni za, drudzy przeciw. Dwie pikiety przed szpitalem, przepychanki i wymiana zdań

Osoby broniące prawa do aborcji i przedstawiciele organizacji pro-life spotkali się w sobotę przed Kliniką Położnictwa GUMed w Gdańsku. Interweniować musiała policja.

Obie manifestacje odbyły się legalnie i zostały zgłoszone w tym samym miejscu i czasie.

SPOTKANIE DWÓCH MANIFESTACJI

Najpierw przed wejściem do szpitala z transparentami ustawili się przedstawiciele Partii Razem i osoby deklarujące utrzymanie prawa aborcyjnego. Wkrótce w tym samym miejscu pojawili się przedstawiciele organizacji pro-life, czyli m.in. przedstawiciele fundacji PRO – Prawo do Życia i ONR. Swoimi transparentami zaczęli zasłaniać hasła przygotowane przez Partię Razem. – Też mamy prawo tu stać – argumentowali.

INTERWENCJA POLICJI

 

Podczas manifestacji doszło do wymiany zdań i przepychanek. Interweniowała policja. Ostatecznie policjanci ustawili pikietujących obok siebie, na chodniku przed wejściem do szpitala.

– Nie jesteśmy przeciwko kobiecie, jak sugerują panie z kontrpikiety. Nie chcemy fundować kobiecie syndromu postaborcyjnego, który będzie miała, kiedy dokona aborcji. Nawet, kiedy byłaby zgwałcona, to do jednego barbarzyństwa nie można dokładać drugiego. Trzeba znaleźć i ukarać tego, który gwałtu dokonał – mówiła Małgorzata Wąsocka z Fundacji PRO – Prawo do Życia.

– Manifestujemy swoje zdanie. Nie zgadzamy się z poglądami, że trzeba całkowicie zakazać aborcji. My chcemy przede wszystkim, by kobieta miała prawo wyboru. Nikogo nie namawiamy do aborcji. Chcemy, żeby kobieta dokonywała wyborów zgodnie z własnym sumieniem – przekonywała Roksana Kaczmarska, która na pikietę przyszła prywatnie.

Według szacunków policji w obu manifestacjach wzięło udział w sumie około 70 osób.

 

Ewelina Potocka/mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj