Śledztwo w sprawie tajemniczej śmierci Marcina Szcześniaka w Kartuzach umorzone. Mężczyzna w lipcu ubiegłego roku zaginął po wyjściu z miejscowej komendy policji. Trzy miesiące później jego ciało znaleziono w pobliskim lesie. Rodzina 29-latka sugerowała, że do jego śmierci mogli przyczynić się policjanci.
Prokuratura zapewnia, że wnikliwie zbadała sprawę. Jak powiedziała Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, „nie było podstaw do postawienia komukolwiek zarzutów”.
Z UZASADNIENIEM ZAPOZNA SIĘ RODZINA
Śledztwo umorzono w całości, a więc w kwestii oceny działań policji jak i okoliczności śmierci Marcina Szcześniaka. O szczegółach prokuratura mówić nie chce, bo najpierw z uzasadnieniem umorzenia musi zapoznać się rodzina 29-latka. Postanowienie jest nieprawomocne, przysługuje od niego odwołanie.
ZWŁOKI W LESIE
29-letni Marcin Szcześniak z Bartoszyc został zatrzymany w celi, bo pod wpływem alkoholu miał wszcząć awanturę. Według policji był agresywny. Po wytrzeźwieniu został ukarany mandatem i wyszedł z komendy. Wówczas ślad po nim zaginął. Zakrojone na szeroką skalę poszukiwania nie dały rezultatu. Na początku października zwłoki mężczyzny w pobliskim lesie znalazła grzybiarka.
Prokuratura ustaliła, że mężczyzna popełnił samobójstwo.