To lato wielu mieszkańców Gdańska i okolic zapamięta nie tylko z powodu lipcowej ulewy. Problemem jest smród wydobywający się ze składowiska odpadów w Szadółkach. Mocno zmoczone wydzielają odory na rekordową skalę. O to, co zrobić, by pozbyć się tych niedogodności, reporter Radia Gdańsk pytał naukowców i praktyków.
W polskim prawie brakuje przepisów pozwalających mierzyć odory – uważają specjaliści. Zakład w gdańskich Szadółkach był sprawdzany przez służby środowiskowe lecz żadnych uchybień nie stwierdzono. Za granicą mogłoby być inaczej – uważa specjalista chemik Zbigniew Sułek.
– Są takie kraje, które podobnie jak my nie mają ostrych regulacji prawnych, a jakoś sobie radzą poprzez zmianę zagospodarowania przestrzennego, stosowanie innych technik. W Polsce jest jeszcze dużo do zrobienia – mówił Zbigniew Sułek. Na pytanie, jak zbadać granicę smrodu, odpowiada: – To bardzo subiektywne stwierdzenie. Dlatego zachodzi konieczność wyznaczenia specjalnych zespołów ludzi o wyczulonym powonieniu. Nasz nos nie zawodzi. Skoro potrafimy dobrać ludzi do oceny jakości perfum, to i tutaj nie będzie problemu.
Zdaniem specjalisty natężenie smrodu oceniałyby kilkuosobowe zespoły, które orzekałyby, czy poziom uciążliwości odoru wydobywającego się z danego zakładu wymaga podjęcia działań naprawczych. Zbigniew Sułek powiedział, że tego typu zespoły działają w Dani, Austrii i Czechach.
CZY ODÓR WPŁYWA NA ZDROWIE MIESZKAŃCÓW GDAŃSKA?
Składowisko odpadów w Szadółkach, choć emituje bardzo uciążliwy odór, podobno nie wpływa szkodliwie na zdrowie okolicznych mieszkańców. Wojewódzki Inspektorat Sanitarny przez ostatnie 3 lata badał pacjentów okolicznych przychodni.
– Nie zanotowaliśmy w tych ośrodkach zdrowia, które bezpośrednio obsługują mieszkańców terenów przyległych do wysypiska wzrostu zachorowań chociażby związanych z tym, że wokół wysypiska wraz z fetorem roznoszą się drobnoustroje chorobotwórcze. Nie widać specjalnych odchyłów od normy, co pokrywa się z informacjami na temat zdrowia pracowników, które uzyskaliśmy od zakładu – mówi szef inspekcji Tomasz Augustyniak.
Nieco innego zdania jest profesor Lidia Wolska z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Jej zdaniem, wśród związków wydzielających fetor mogą znajdować się substancje groźne dla zdrowia.
– Wszystkie dane wskazują, że taka możliwość istnieje, ale dopóki nie wykona się badań, nie można tego definitywnie stwierdzić. W krajach zachodnich prowadzone są badania związane z identyfikacją i oznaczaniem związków powodujących odór. Wśród związków odoroczynnych znajduje się wiele takich, które mają działanie toksyczne – tłumaczyła Lidia Wolska.
LEPIEJ BĘDZIE DOPIERO W 2018 ROKU
Od lat 70-tych w Szadółkach zgromadzono 10 milionów ton śmieci. Rocznie przybywa ich 200 tysięcy ton. Połowa to odpady biodegradowalne. 1/5 z nich jest przerabianych poza zakładem. W 2018 roku ma powstać hermetyczna kompostownia.
– Proces kompostowania – od hali załadunku, do opuszczenia zakładu w postaci gotowego materiału – będzie zachodził w hermetycznej hali – deklaruje prezes zakładu Wojciech Głuszczak. Na pytanie, o ile mniej będzie śmierdziało, odpowiada: – Trudno powiedzieć. Zamówienie, które zamierzamy zdefiniować po otrzymaniu dokumentacji projektowej, będzie zawierało warunek znacznej redukcji uciążliwości procesu kompostowania.
Posłuchaj audycji:
Sebastian Kwiatkowski/puch