W siedem miesięcy dwa razy dookoła świata. Podróże małe i duże Roberta Biedronia

biedronpodroze

Robert Biedroń od początku kadencji 7 miesięcy spędził w delegacjach służbowych. Prezydent Słupska dwa razy okrążył Ziemię. Oficjalnie przebyty w tym czasie dystans podczas służbowych wyjazdów to ponad 88 tysięcy kilometrów. To obliczenia reportera Radia Gdańsk na podstawie oficjalnego zestawienia podróży Roberta Biedronia. Część miejskich radnych uważa, że prezydent Słupska zbyt rzadko bywa w mieście.

– Ja od początku kadencji może dwa razy widziałem pana prezydenta na komisjach rady miasta. Zazwyczaj przychodzą zastępcy – mówi radny Marcin Sałata ze Słupskiego Porozumienia Obywatelskiego.

„NIE MA TYGODNIA, ŻEBY GDZIEŚ NIE WYJEŻDŻAŁ”

O podróżach prezydenta rozmawiają urzędnicy, ale nie wprost, bo krytykowanie szefa urzędu nie jest mile widziane. – Wystarczy spojrzeć na kalendarz prezydenta, żeby zobaczyć, że nie ma tygodnia żeby gdzieś nie wyjeżdżał. Ma łatkę podróżnika i tak rzeczywiście jest. Wolałabym żeby więcej czasu spędzał w mieście – mówi przewodnicząca rady miejskiej Beata Chrzanowska z Platformy Obywatelskiej.

W SIEDEM MIESIĘCY DWA RAZY DOOKOŁA ŚWIATA

Statystyki wyjazdów Robert Biedronia rzeczywiście są imponujące. Od 1 stycznia 2015 roku do końca roku był na oficjalnych wyjazdach 128 dni. W tym roku do końca sierpnia już 80. W sumie w czasie dwudziestu miesięcy tej kadencji w podróżach służbowych Robert Biedroń był 208 dni, czyli około siedmiu miesięcy.

Lista odwiedzonych miejsc na świecie również robi wrażenie. Las Vegas, Paryż, Londyn, Strasburg, Bruksela, Oslo, Amsterdam, Oxford, Flensburg, Gruzja, Turcja, Kijów. Do tego kilkanaście wyjazdów do Warszawy, Gdańska, Wrocławia, Gorzowa Wielkopolskiego, Łodzi, Katowic, Krakowa, Wadowic i Krynicy.

Fot. Facebook.com/Robert Biedroń

W sumie Robert Biedroń pakował walizkę w podróż służbową ze Słupska 56 razy. Z tytułu delegacji dostał z kasy miasta około 9 tysięcy złotych, w tym część tych pieniędzy pokrywała koszty wyjazdów.

„BĘDĘ JEŹDZIŁ, BO JESTEM SKUTECZNY”

Trzeba jednak przyznać prezydentowi Słupska, że jeździ głównie na zaproszenia i na koszt organizatorów różnych imprez. Miasto Słupsk wtedy nie ponosi żadnych kosztów lub zupełnie symboliczne.

– Ja mam taką filozofię jako prezydent. Skoro szef Apple, Google czy Biedronki nie przyjedzie do Słupska to ja pojadę do niego. Będą walczył o sprawy miast i robię wszystko dla Słupska. To moja żelazna zasada i ja jej nie zmienię. Proszę się spodziewać, że nadal będę jeździł, bo jestem skuteczny i tak pozostanie – mówi Robert Biedroń pytany o 208 dni spędzonych w podróżach służbowych w tej kadencji.

– Proszę sobie przypomnieć mojego poprzednika. Ile wyjeżdżał i jaka była jego skuteczność. Nie zamierzam niczego zmieniać, moja dewiza jest taka, że zakasuję rękawy i pracuję dla miasta. Także na wyjazdach, taka jest nowoczesna polityka – mówi Biedroń.

Poniżej szczegółowo opisane podróże Roberta Biedronia. Źródło: UM Słupsk.

CO ZYSKAŁ SŁUPSK?

Do konkretów, jakie udało się wywalczyć Biedroniowi dla Słupska, można zaliczyć prawie 10 milionów pomocy uzyskanej od poprzedniego rządu Ewy Kopacz.

Podobno wyjazdy prezydenta w części przyczyniły się do zawarcia ugody z byłym wykonawcą aquaparku, ale jasnych dowodów na to nie ma.

Greenpeace ufundował mała elektrownię słoneczną dla Liceum przy ulicy Mickiewicza w Słupsku. Jeronimo Martins sponsorowało lodowisko przed ratuszem.

PREZYDENT Z INNEJ BAJKI

Beata Chrzanowska mówi, że brakuje jej konkretnych, dużych inwestycji, dodatkowych dochodów dla miasta. – Na pewno prezydent przynosi miastu rozgłos. Jednak to nie jest prezydent z mojej bajki, ja wolałam innego kandydata, ale jest jak jest poczekam do końca kadencji. Na pewno jako człowiek bez doświadczenia samorządowego miał trochę mylne wyobrażenie o tym co będzie mógł zrobić. Dla mnie widać, że jego wizja miasta z czasu kampanii wyborczej rozjeżdża się z rzeczywistością, choćby w sprawie oświaty – dodaje.

„NIE MAM POWODÓW DO DUMY”

Robert Biedroń dwudziestu miesięcy kadencji podsumowywać nie chce.

– Umówiłem się z mieszkańcami na podsumowanie w grudniu. Na pewno trzeba pamiętać, w jak trudnej sytuacji finansowej zastałem miasto. Cały czas staramy się redukować zadłużenie miasta. Dla mnie ważna jest partycypacja z mieszkańcami, ale przy tych skromnych możliwościach finansowych jest oczywiste, że jest ona ograniczona. Nie mam powodów do dumy, widzę u siebie mnóstwo do poprawienia jako prezydent, ale zakasuję rękawy i pracujemy ciężko – mówi prezydent Słupska.

biedronpodroze2

Fot. Facebook.com/Robert Biedroń

Dodaje, że raczej nie będzie chodził na wszystkie komisje rady miasta. – Od tego mam profesjonalnych zastępców i trzystu urzędników, którzy są merytorycznie przygotowani – dodaje Biedroń.

RÓŻNE OPINIE MIESZKAŃCÓW

Wśród mieszkańców opinie na temat urzędującego prezydenta są skrajne. – Dla mnie to idealny prezydent, jeździ rowerem, a nie co roku zmienianą wypasioną limuzyną. Wszystko jest transparentne, jest medialny, jest głośno o mieście. Zapraszają go do telewizji, myślę, że miasto na tym dobrze wyjdzie – mówi jedna z mieszkanek.

Poproszony o opinię rowerzysta jest jednak innego zdania. – Szkoda czasu na takiego prezydenta. Dba o swój rozgłos tylko, a w najbiedniejszych dzielnicach podniósł czynsze, choinka mu się nie podoba, bo jest niewierzący. Co bym mu poradził? Żeby w końcu zrobił coś dla miasta, a nie dla siebie.

W poniedziałek Roberta Biedronia w Słupsku nie ma. Do wtorku jest we Wrocławiu. Bierze udział w kongresie „Nowoczesne Regiony przyjazne mieszkańcom”.

Przemysław Woś/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj