Nocny sztorm na Zatoce Gdańskiej uszkodził sopockie molo. Jego zarządca wyjawia nam, jak duże są uszkodzenia.
Najbardziej ucierpiał dolny pomost znajdujący się po lewej stronie mola. Zwykle cumują przy nim jednostki należące do Żeglugi Gdańskiej. Fale wyrwały część desek tworzących pomost, który po tym, jak sztorm się skończy, zostanie zdemontowany i naprawiony. Będzie to kosztować kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Aktualizacja 13:40
Wysokie fale uszkodziły dolny pomost molo, woda wdziera się też na koniec pomostu. – Zamknęliśmy głowicę mola, to właśnie tam zaczęły wdzierać się fale. Zamknęliśmy obiekt ze względu na bezpieczeństwo ludzi. Dużo osób przychodzi obejrzeć sztorm, a przy tak silnym wietrze zawsze może coś się zerwać – wyjaśnia zarządca Marcin Kulwas.
Podczas sztormu ucierpiały przede wszystkim pomosty dolne. – Fale zbliżające się do brzegu załamują się i uderzają w nie pod pionem, a to prowadzi do uszkodzenia. To taki „sztormowy standard”. Od kilku lat zawsze po sezonie letnim demontowaliśmy dolne pomosty. Tym razem naszą czujność uśpiła piękna pogoda. Dopiero trzy dni temu przyszedł komunikat, że coś może się dziać, a operacja demontażu trwa około tygodnia – mówi Kulwas.
POMÓGŁ FALOCHRON
Sama konstrukcja molo nie została naruszona, głównie dzięki silnemu falochronowi mariny. Gospodarz obiektu Marcin Kulwas podkreśla, że podobne zniszczenia na molo były po ulewie z 14 lipca, do takiej sytuacji są więc odpowiednio przygotowani.
WIATR NIE USTĄPI
Przypomnijmy, że w środę silny wiatr nie ustąpi. W porywach może osiągać prędkość do 100 kilometrów na godzinę. Z tego powodu w Gdańsku zamknięto dziś wszystkie parki i cmentarze.
Maciej Bąk/mili