Archeolodzy pracują na Westerplatte. „Nasza misja ma dwa cele”

Archeolodzy szukają pozostałości po dawnych budynkach na półwyspie Westerplatte. Swoje prace rozpoczęli we wtorek i już natknęli się na pierwsze fundamenty.

Prace zleciło powołane w grudniu ubiegłego roku Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 roku, które od lutego ma zostać połączone z istniejącym Muzeum II Wojny Światowej.

 

DWA CELE ARCHEOLOGÓW

Kierownik badań archeologicznych Filip Kuczma mówi, że to początek wieloletnich prac nad doprowadzeniem do rewitalizacji terenu. – Nasza misja archeologiczna w tym sezonie ma dwa cele. Pierwszy to odkrycie reliktów willi oficerskiej, która została rozebrana po zajęciu terenu przez Niemców. Drugi to odnalezienie pozostałości po wartowni numer 5, zniszczonej w bombardowaniu 2 września 1939 roku – wyjaśnia.

Już na samym początku prac udało się natrafić na fundamenty willi oficerskiej. Archeolodzy znaleźli też między innymi łuski po polskiej amunicji, ukryte w ziemi w pobliżu symbolicznego cmentarza wojennego Obrońców Westerplatte.

 

SPRAWA POZWOLENIA

Pracownicy Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 roku zapewniają, że uzyskali niezbędne pozwolenia na prace archeologiczne od konserwatora zabytków i Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Tymczasem dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej, sprawującego pieczę merytoryczną nad terenem Westerplatte, twierdzi, że nie została poinformowana o planach dotyczących prac. Mają one potrwać do końca listopada.

 

Maciej Bąk/mili

Część studentów w Słupsku niezadowolona ze zmian. Chodzi o wchłonięcie Wyższej Hanzeatyckiej Szkoły Zarządzania przez Akademię Pomorską.

Żacy ze studiów zaocznych skarżą się na niekorzystną dla nich korektę terminarza opłat za naukę oraz obligatoryjną karę 15 złotych za spóźnienie w zrealizowaniu przelewu. W poprzedniej uczelni studenci płacili za naukę od października, teraz od września. Muszą zapłacić 1200 złotych. Ponadto wbrew obietnicom nie mamy tych samych wykładowców co przed połączeniem uczelni-dodają młodzi ludzie. Rzecznik Akademii Pomorskiej w Słupsku Katarzyna Mudryk-Praszczak tłumaczy, że wykładowcy się zmienili, bo musieli przejść normalny nabór. Nie wszyscy dostali pracę. Podkreśliła, że byli studenci Wyższej Hanzeatyckiej Szkoły Zarządzania są traktowani na takich samych zasadach co pozostali. -Nie ma studentów drugiej kategorii- dodaje rzeczniczka uczelni. Połączenie uczelni było realizowane na podstawie porozumienia. Każdy ze studentów WHSZ mógł wybrać czy chce kontynuować naukę w Akademii Pomorskiej i zachęcaliśmy do tego. Muszę powiedzieć, że jestem zaskoczona tymi uwagami, bo takie sygnały o niezadowoleniu czy kłopotach do nas nie docierały do tej pory. Jeśli są jakieś kłopoty czy niejasności to chcielibyśmy sprawę jak najszybciej rozwiązać. Przygotowaliśmy studentom ofertę nauki zarówno stacjonarnej i niestacjonarnej. Ponadto zachowaliśmy dotychczasową wysokość opłat za naukę, mimo, że studenci Akademii Pomorskiej płacą więcej. Tak więc nie ma mowy po żadnym dyskryminowaniu byłych studentów WHSZ. Z naszej strony dołożyliśmy wszelkich starań aby to scalenie uczelni odbyło się jak najłagodniej i bez kłopotów dla studentów -dodaje Katarzyna Mudryk-Praszczak. Studenci z uczelni wchłoniętej przez Akademię Pomorską nie chcą się oficjalnie wypowiadać do mikrofonu. Boją się, że będą szykanowani. Nie wykluczają jednak oficjalnego wystąpienia do władz uczelni

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj