Prace naprawcze rozpoczną się dopiero w kwietniu, ponieważ sztormy i wichury mogą jeszcze wrócić pod koniec marca. Do tej pory prace porządkowo – zabezpieczające po październikowym sztormie kosztowały miasto 31 tysięcy złotych. Cały remont zniszczonych części, według szacunków, może kosztować do 100 tysięcy złotych.
– Część elementów z dolnych pokładów zutylizowano, część trafiła do magazynu, gdzie poczeka do wiosny. Nie ma technicznej możliwości, by na stałe ochronić dolne pomosty przed skutkami sztormów – mówi Marcin Kulwas z Kąpieliska Morskiego Sopot, zarządzającego pomostem.
Jak wyjaśnia, o ile czołowe fale przejmuje falochron i głowica molo, o tyle część z nich rozbija się o boczne elementy pomostu.
POGODA ZASKOCZYŁA
Do tej pory na jesień i zimę dolne pokłady były demontowane, w tym roku pogoda zaskoczyła i z demontażem spóźniono się o kilkanaście dni. Jak zaznacza Marcin Kulwas, ucierpiały tylko najbardziej wątłe elementy molo. Ostroga, która była remontowana podczas budowy mariny, została nienaruszona.
Październikowy sztorm po raz drugi w tym roku naruszył konstrukcję pomostu. 20 tysięcy złotych kosztowały naprawy powybijanych dolnych pomostów po lipcowej ulewie. W 2009 roku sztorm zniszczył też ostrogę, jednak jej odbudowa została wliczona w koszty budowy mariny.
Ewelina Potocka/hb