Gdy wydawało się, że pomysł upadł… oni wzięli sprawy w swoje ręce. Mieszkańcy Gdyni uprzątnęli dziki sad w Orłowie. To miejsce, o które od lat nikt nie dba. „Dziki sad” wchodził przed laty w skład Zwierzyńca majątku Mały Kack, który od połowy XIX wieku należał do pomorskiej rodziny arystokratycznej von Brauchitsch (Brochwicz).
Jak podkreśla Sławomir Kitowski z Towarzystwa Przyjaciół Orłowa, majątek ten zaopatrywał w żywność pobliskie tereny, m.in. Gdańsk. Po odzyskaniu niepodległości ziemie trafiły w granice Polski i skarb państwa w 1920 roku odkupił ten majątek. Należał do niego również pałac i park przy ul. Folwarcznej. Na opublikowanych niedawno przez Sławomira Kitowskiego zdjęciach widać, jak jeszcze na początku lat 90. kompletnie zarośnięty dzisiaj teren był łąką z pojedynczymi drzewami owocowymi. Dziś to regularny las.
MIESZKAŃCY SIĘ NIE PODDAJĄ
– Po prostu przez ostatnich 25 lat nikt o to miejsce nie dbał. W efekcie „dziki sad” nie tylko kompletnie zarósł, ale też pojawiło się w nim pełno śmieci -mówi Sławomir Kitowski.
Podczas zakończonego niedawno głosowania na budżet obywatelski nie udało się przekonać wystarczającej liczby mieszkańców do poparcia projektu uprzątnięcia sadu. Organizatorów akcji to jednak nie zraziło. Zorganizowali akcję sprzątania sadu, na której dziś rano pojawiło się kilkadziesiąt osób. Kolejne podobne akcje na pewno się odbędą.
– Zależy nam na tym, aby był to park z prawdziwego zdarzenia. Taki, do którego można bezpiecznie wejść i spokojnie przebywać w nim ciesząc się otaczającą przyrodą, zapowiada Kitowski.
Sylwester Pięta/hb