Na nich nie zagłosujesz, gdy zmieni się ordynacja wyborcza. Którzy samorządowcy będą musieli szukać nowego zajęcia?

Sprawdziliśmy, którzy samorządowcy z Pomorza nie będą mogli kandydować, jeśli w życie wejdą zapowiadane przez Prawo i Sprawiedliwość zmiany w ordynacji wyborczej. Z prezydenturą będą musieli się pożegnać prezydenci Gdańska, Gdyni i Sopotu. Jednak nie tylko Paweł Adamowicz, Jacek Karnowski i Wojciech Szczurek mogą obawiać się zmian.

Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zapowiedział zmiany w ordynacji wyborczej. Maksymalnie dwie kadencje wójtów, burmistrzów, prezydentów oraz przezroczyste urny w lokalach wyborczych – to niektóre z jego propozycji. Zdaniem Kaczyńskiego wprowadzenie zmian powinno nastąpić przed wyborami samorządowymi. – To kwestia obecnej sytuacji politycznej. PiS do pakietu władzy brakuje właśnie samorządów – mówi Andrzej Skiba, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego goszczący w Radiu Gdańsk.

SPOSÓB NA „PRZEWIETRZENIE” SAMORZĄDÓW

Zdaniem naukowca, wprowadzenie limitu zwiększyłoby szansę na „przewietrzenie samorządów”. – Każda osoba, która rządzi kilka kadencji, zwiększa swoje wpływy w lokalnym otoczeniu. Są to m.in. możliwości rozdzielania miejsc pracy, przydzielania środków na reklamę dla niektórych mediów. To wpływa na budowanie sieci powiązań, która przydaje się później w czasie wyborów – twierdzi Andrzej Skiba.

Propozycja prezesa PiS budzi kontrowersje. – Jeżeli uchwała zostanie uchwalona teraz, w wyborach samorządowych w 2018 roku prezydenci Gdańska, Gdyni i Sopotu – Adamowicz, Karnowski i Szczurek – nie będą mogli już wystartować – przypomina Agnieszka Michajłow w audycji Rozmowa kontrolowana w Radiu Gdańsk.

PRZETASOWANIE POLITYCZNE NIE TYLKO W TRÓJMIEŚCIE

Nie tylko samorządowcy z metropolii mogą obawiać się zmian. Przetasowanie polityczne nastąpiłoby także w regionie słupskim, gdzie o reelekcję ubiegać mogłoby się tylko dwóch samorządowców z największych miast ziemi słupskiej – Robert Biedroń oraz burmistrz Ustki, Jacek Graczyk.

Ograniczenia spowodują, że do wyborów nie będą mogli stanąć: burmistrz Miastka Roman Ramion – zajmuje stanowisko od roku 2002, burmistrz Lęborka Witold Namyślak – kieruje miastem czwartą kadencję (z przerwą na bycie posłem z listy Platformy Obywatelskiej) oraz burmistrzowie Łeby Andrzej Strzechmiński – druga kadencja i Bytowa Ryszard Sylka – trzecia kadencja.

Podobnie sytuacja wygląda w Człuchowie. Ryszard Szybajło rządzi miastem od roku 2002. Jeszcze dłużej burmistrzem jest Arseniusz Finster w Chojnicach. Stanowisko zajmuje niemal dwadzieścia lat, od roku 1998.
Zdaniem politologa Andrzeja Skiby, kadencyjność może ograniczyć powstawanie grup interesu. Takie rozwiązanie może mieć jednak też swoje wady, pojawia się pytanie, od kiedy powinny być liczone lata kadencji.

BYĆ MOŻE TRZEBA BĘDZIE ZWRÓCIĆ SIĘ DO TRYBUNAŁU KONSTYTUCYJNEGO

– Część osób twierdzi, że prawo powinno działać od razu. Zatem działałoby niejako wstecz, co jest rzeczą kontrowersyjną. Przeciwnicy kadencyjności wskazują też, że potrzebne jest doświadczenie w zarządzaniu miastem, które zdobywa się, rządząc. Może dobrym rozwiązaniem byłoby wydłużenie kadencji np. do 5 lat lub wprowadzenie limitu dwa razy po 5 lat – twierdzi Andrzej Skiba.

Zdaniem eksperta, by uniknąć kontrowersji, być może będzie trzeba zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie propozycji pod kątem zgodności z prawem.

CZY JEST TO MĄDROŚĆ SUWERENA, CZY JEGO GŁUPOTA?

– Z jednej strony, udałoby się wyeliminować lokalne koterie, układy, które mają swój wymiar w postaci nepotyzmu, czyli obsadzania swoimi ludźmi różnych stanowisk samorządowych. To pewnie byłoby zaletą. Z drugiej strony, pamiętajmy o tym, że jeżeli żyjemy na gruncie państwa demokratycznego i jeżeli zdefiniujemy „demos” i demokrację w najbardziej banalny sposób – jako decyzję suwerena – to jeżeli suweren uznaje za stosowne po raz trzeci, czasem czwarty, a nawet piąty powierzyć stanowisko prezydenta, wójta czy burmistrza dokładnie tej samej osobie, to jest proste pytanie: czy to jest mądrość suwerena, czy jego głupota? – komentuje sprawę doktor Jarosław Och, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego i Ateneum – Szkoły Wyższej.

CZY WSKAZANY SAMORZĄDOWIEC MÓGŁBY KANDYDOWAĆ?

Gdańsk – Paweł Adamowicz – NIE (5 kadencji)
Gdynia – Wojciech Szczurek – NIE (5 kadencji)
Sopot – Jacek Karnowski – NIE (5 kadencji)
Tczew – Mirosław Pobłocki – NIE (2 kadencje)
Wejherowo – Krzysztof Hildebrandt – NIE (5 kadencji)

Starogard Gdański – Janusz Stankowiak – TAK (1 kadencja)
Słupsk – Robert Biedroń – TAK (1 kadencja)
Skarszewy – Jacek Pauli – TAK (1 kadencja)
Kościerzyna – Michał Majewski – TAK (1 kadencja)
Hel – Klemens Adam Kohnke – TAK (1 kadencja)

Ciekawa sytuacja burmistrza Kartuz

Kartuzy – Mieczysław Gołuński jest burmistrzem od 2014 r., ale był też burmistrzem w latach 2002-2006. Potem przez 2 kadencje w Kartuzach rządziła Mirosława Lehman. Gołuński był też burmistrzem w latach 1990-1991, ale wtedy wybrała go Rada, a nie mieszkańcy w wyborach bezpośrednich.

Tekst powstał przy założeniu, że nowe przepisy będą uwzględniały czas (liczbę kadencji) przed ich wprowadzeniem.

puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj