Rzecznik odpowiedzialności zawodowej Okręgowej Izby Lekarskiej zajął się sprawą chirurga-onkologa z Gdańska. Jest on podejrzany o molestowanie seksualne pacjentek. Lekarz usłyszał 31 zarzutów, do aresztu nie trafił i wciąż może wykonywać zawód.
DŁUGA PROCEDURA
Rzecznik odpowiedzialności zawodowej Okręgowej Izby Lekarskiej o sprawie wie jedynie z mediów. Na razie wystąpił do prokuratury o ujawnienie danych osobowych podejrzanego lekarza. Po ich uzyskaniu ruszy zbieranie dowodów i zapoznanie się z aktami sprawy. Niewykluczone, że rzecznik będzie chciał porozmawiać z pokrzywdzonymi kobietami.
Jeśli zarzuty się potwierdzą, do Sądu Dyscyplinarnego Okręgowej Izby Lekarskiej zostanie skierowany wniosek o zawieszenie lekarza w prawach wykonywania zawodu. – Ta procedura może potrwać kilka miesięcy – mówi naszemu reporterowi rzecznik odpowiedzialności zawodowej lekarzy z Pomorza doktor Maria Adamcio-Deptulska.
ZAŻALENIE PROKURATURY
Prokuratura nie wystąpiła do sądu o zawieszenie lekarza, bo postawiła wszystko na jedną kartę i wnioskowała o tymczasowe aresztowanie mężczyzny na trzy miesiące. Sąd zdecydował, że lekarz będzie pod policyjnym dozorem i musi wpłacić 20 tysięcy złotych poręczenia majątkowego. Mógł zakazać mu pracy, ale tego nie zrobił.
Prokuratura nadal domaga się aresztu dla mężczyzny i złożyła zażalenie na decyzję sądu rejonowego. Na razie nie wiadomo kiedy zostanie rozpatrzone.
Ofiarami lekarza ma być 25 kobiet, ale na policję już zgłosiło się pięć kolejnych. 65-letniemu lekarzowi grozi 10 lat więzienia.
Grzegorz Armatowski/mili