Wyprowadzka mieszkańców Pekinu sprawdzianem dla Gdyni. Kłopot pięcioosobowej rodziny z uszkodzonego domu

Pięcioosobowa rodzina ma dwa tygodnie na opuszczenie domu. Taką decyzję z inspektoratu budowlanego otrzymał jeden z mieszkańców gdyńskiego Pekinu po tym, jak 28 stycznia jego dom został uszkodzony podczas wyburzania sąsiadującego pustostanu. Pan Wojciech w tej części Leszczynek, potocznie nazywanej Pekinem, żyje od ponad 40 lat. Wraz z chorą żoną i babcią oraz dwójką dzieci mieszka w 3-pokojowym domu. Na zewnątrz schludna elewacja oraz zadbany solidny dach, a do drzwi prowadzi betonowa ścieżka. Po wejściu do środka okazuje się, że dom nie różni się niczym od dużego mieszkania w centrum miasta. Jak mówią mieszkańcy – na co dzień żyje się tu spokojnie, a jedyne co doskwiera, to brak kanalizacji ściekowej oraz utwardzonych dróg. Nawet bez tych standardów, mieszkańcy nie narzekają.

MIESZKAŃCY BOJĄ SIĘ O SWÓJ LOS

Niestety, powodów do zmartwień mają coraz więcej. Nie jest to efekt trudnej sytuacji mieszkaniowej, a tego, że właściciele terenów dążą do usunięcia ich z zajmowanych działek. Wzgórze przy ul. Orlicz Dreszera, tzw. Pekin, podzielone jest na trzech właścicieli, a od 2007 roku wystawione na sprzedaż. Każdy mieszkaniec Pekinu miesięcznie płaci kilkaset złotych czynszu z tytułu dzierżawy terenu, na którym stoi jego dom. Właściciele, chcąc prawdopodobnie zmusić mieszkańców do przeprowadzki, nakładają na nich coraz wyższe opłaty. Mieszkańcy od lat skarżą się, że pomimo rosnących opłat, nie poprawia się standard życia. Dodatkowo, na terenie Pekinu co jakiś czas wyburzane są kolejne pustostany.  

DECYZJA JAK WYROK

W ostatnim czasie mieszkańcy kilkukrotnie wzywali policję w związku z prowadzonymi wyburzeniami pustostanów, które mogły narażać ich życie i zdrowie. Ofiarą takiej rozbiórki padł w zeszłym miesiącu pan Wojciech.

– 28 stycznia w sobotę rano usłyszałem hałas za ścianą swojego budynku, gdzie stoi pustostan połączony z moim dachem. Poszedłem tam i zobaczyłem trzech panów, którzy rozwalają ściany. Powiedziałem, żeby najpierw odcięli dach, bo jeżeli runą ściany, które podtrzymywały dach, to poleci też mój dach. Nic sobie z tego nie zrobili. Wezwałem policję, zanim przyjechali, dach runął i uszkodził mój, a oni uciekli – opowiada.

Na miejsce przyjechała straż pożarna, która wezwała inspektora nadzoru budowlanego. Na podstawie zniszczeń inspektor nakazał właścicielowi terenu ogrodzenie i zabezpieczenie całego domu do 28 lutego. Pan Wojciech na własny koszt zabezpieczył dach i oczekuje na eksmisję. Jak się okazuje, jedyne na co może liczyć w tej sytuacji, to pomoc miasta.

MIASTO JEST NA TO PRZYGOTOWANE

W tym miesiącu Gdynia wprowadza tzw. program osłonowy, w ramach którego Gdynia ma przeznaczyć 7,2 mln zł na pomoc mieszkańcom Pekinu. Pomoc ma polegać na znalezieniu innych mieszkań oraz dopłatach do kosztów utrzymania.

– W dniu, w którym okazało się, że pan Wojciech nie może dłużej mieszkać w domu, który został uszkodzony, zaproponowaliśmy mieszkanie kryzysowe. Przydzielamy je osobom, którym grozi nagła utrata dachu nad głową. Nie zawsze są to mieszkania, które spełniają najwyższe standardy, ale są to mieszkania bezpieczne. Mieszkańcy przebywają w takim lokalu do momentu znalezienia lepszego domu – mówi Aleksandra Dylejko, rzecznik Laboratorium Innowacji Społecznej w Gdyni.

Panu Wojciechowi zaproponowano małe dwupokojowe mieszkanie na poddaszu, do którego nie zgodził się przeprowadzić. Uznał, że nie są to warunki, na które może się przeprowadzić z chorą żoną, babcią i dwójką dzieci.

MIASTO MA PLAN B

W takich przypadkach miasto jest w stanie pomagać w wynajmie mieszkania na wolnym rynku. Jak się okazało, właśnie taką formę pomocy wybrał pan Wojciech. Po kilkudniowym namyśle zdecydował, że będzie poszukiwał mieszkania na wynajem. Aleksandra Dylejko deklaruje, że miasto będzie pomagać w utrzymaniu tego lokalu.

PROGRAM WSPARCIA MIESZKAŃCÓW

Członkowie zespołu powołanego do pracy z mieszkańcami Pekinu mają kontaktować się z każdym z nich i sprawdzać, w jakich warunkach mieszka. Na podstawie indywidualnych rozmów, ma być określony program wspierania. – Będziemy chcieli tak skonstruować ofertę pomocy dla każdej z tych rodzin, żeby jak najlepiej odpowiadała ich potrzebom. To może być pomoc w wynajęciu mieszkania albo dopłata do kosztów utrzymania – dodaje Aleksandra Dylejko.

Jacek Klejment/mich
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj