Radni Gdańska apelują o solidarność z uchodźcami. PO: „Jesteśmy otwarci”, PiS: „Zbyt wiele mankamentów”

Rada miasta przyjęła w czwartek apel, w którym zwraca się do prezydenta Gdańska, ale także wspólnot parafialnych i organizacji pozarządowych do podjęcia działań na rzecz uchodźców. Jednak – zdaniem radnych – pierwszy krok powinien wykonać rząd. – Zostały zahamowane działania związane z przyjęciem uchodźców z terenów objętych konfliktami – mówi radny Mariusz Andrzejczak. – Tym apelem nie decydujemy o tym, żeby do miasta kogoś sprowadzić, ale zwracamy uwagę, że Gdańsk jest otwarty i przygotowany. Ale konkretne działania powinien podjąć rząd, bo to on podejmuje decyzje w sprawie przyjęcia imigrantów. Trzeba podkreślić, że nie ucierpią na tym mieszkańcy Gdańska, ani polityka komunalna w mieście. Przecież od lat przyjmowaliśmy tutaj rodziny czeczeńskie. Nigdy nie mieliśmy z tym problemów. Imigranci są objęci ochroną, pracuje się z nimi, bo oczywiście różnic kulturowych nie da się wyeliminować. Musimy po prostu integrować tych ludzi. Podejmujemy te apele, by uczulić, że nie żyjemy w ograniczonym świecie i konflikty się zdarzają. Władze miasta i urzędnicy muszą być dobrze przygotowani do ewentualnego przyjęcia uchodźców.

DODATKOWE WYDATKI?

Za przyjęciem apelu zagłosowali radni Platformy Obywatelskiej. Radni Prawa i Sprawiedliwości byli przeciwko. – Apel w tytule bardzo szlachetny. Ale w treści ma wiele mankamentów. Nie mamy zaufania do Pawła Adamowicza. Nie mogliśmy się zgodzić na szczegółowe działania, bo mogłoby się to skończyć dodatkowymi wydatkami, nad którymi nie mielibyśmy kontroli. Gdańsk jest przygotowany na przyjęcie uchodźców, gdyby taka była wola rządu. W związku z tym podejmowanie takiego apelu jest bezzasadne – uważa Kazimierz Koralewski.

Pomoc uchodźcom deklarują też między innymi Sopot i Gdynia.

Joanna Stankiewicz/amo

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj