8 lat więzienia grozi mieszkańcowi Gdańska za usiłowanie wywołania fałszywego alarmu bombowego. Mężczyzna zaalarmował służby, że na pokładzie samolotu lecącego z Dubaju do Warszawy jest bomba. Już po godzinie był w policyjnej celi, a gdy wytrzeźwiał usłyszał zarzuty. W sobotni poranek 46-latek zadzwonił na alarmowy numer 112 z informację, że na pokładzie samolotu jest bomba. Maszyna była w powietrzu i zbliżała się do granic Polski. Operator powiadomił policję, a dyżurny postawił na nogi wszystkie służby, także gdańskie lotnisko. Na szczęście awaryjne lądowanie nie było konieczne.
TO MIAŁ BYĆ GŁUPI ŻART
Kryminalni już po niespełna godzinie namierzyli autora alarmu. Zatrzymali go w jednym z mieszkań na gdańskiej Oruni. Mężczyzna miał ponad 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Trafił do policyjnej celi, a gdy wytrzeźwiał dostał zarzut usiłowania wywołania fałszywego alarmu bombowego. Przyznał się do winy i wyjaśnił, że miał to być głupi żart. Chwilę wcześniej skończył całonocną, zakrapianą alkoholem imprezę towarzyską z kolegami.
Mężczyzna nie został aresztowany, ale będzie pod policyjnym dozorem.
Grzegorz Armatowski/mar