Chory na siatkówczaka Kornelek z Wielkiego Klincza koło Kościerzyny jutro wraca do domu. Jego historia poruszyła naszych słuchaczy – pieniądze na leczenie dziecka zbierała cała Polska. W trzy miesiące uzbierano ponad milion osiemset tysięcy złotych. Chłopczyk w klinice w Nowym Jorku przeszedł udaną operację oka. Jednak to nie koniec leczenia, tylko dopiero wygrana bitwa. Wojna wciąż trwa.
GUZ SIĘ ZMNIEJSZA
Doktor Abramson zamroził jednego guza i dzięki temu nie ma go już w oku. Drugi, ten bardziej rozwinięty ma zwalczyć płytka radioaktywna. Dziecku wszczepiono ją na dwa dni, ale ona wciąż działa. Guz jest nieaktywny i wyraźnie się zmniejsza. Kornel z rodzicami jutro wieczorem czasu polskiego przyleci do Gdańska. Kolejna kontrola w nowojorskiej klinice za dwa miesiące. Mama chłopca – Patrycja Woźna nie kryje radości.
– Na tym etapie cieszymy się bardzo, bo to co było niemożliwe, stało się faktem. Nie ma żadnych skutków ubocznych operacji, nie ma nawet śladów krwi w oku, wszystko się dobrze goi. Kolejna kontrola za siedem tygodni, mamy nadzieję, że będzie dobrze. Po raz kolejny dziękujemy wszystkim naszym przyjaciołom i każdej osobie, która nam pomogła. Dziękujemy, za tę szansę i nadzieję – mówi mama Kornelka.
LEKARZE NIE DAWALI SZANS
Lekarze w Polsce nie dawali dziecku już żadnych szans – chcieli usunąć oko. Rodzice Kornelka nie poddali się, a w zbiórkę pieniędzy na jego leczenie włączyli się sportowcy, aktorzy i tysiące ludzi z całej Polski. Wiara czyni cuda – dodają rodzice chłopca.
Co ciekawe zbiórka na Kornelka już się zakończyła, ale ludzie cały czas wpłacają pieniądze na konto fundacji. Uzbierało się już ponad milion dziewięćset tysięcy złotych.
Grzegorz Armatowski/mar