Zamykają miejskie szalety w Słupsku. Miasto chce oszczędzić, ale mieszkańcy są niezadowoleni

szaletyslupsk

Słupsk zamyka miejskie toalety. Nieczynne są już trzy z czterech miejskich szaletów. Powód to straty finansowe, jakie ubikacje miejskie przynoszą co roku. Średnio rocznie budżet miasta dopłacał do funkcjonowania miejskich toalet około trzystu tysięcy złotych. Zapadła więc decyzja, że trzy z czterech zostaną zamknięte. Władze Słupska zresztą zastanawiały się nad tą decyzją od niemal roku.

MIASTO: NIE STAĆ NAS

– Nie stać nas na dopłacanie takich kwot. Za rok 2016 wpływy wyniosły tylko około 40 tysięcy. Dla przykładu z toalety przy Małcużyńskiego skorzystało 400 osób rocznie – podkreśla wiceprezydent Słupska Marek Biernacki.

MIESZKAŃCY: BEZ KOMENTARZA

Mieszkańcy Słupska są sytuacją zaskoczeni. – To chyba nie jest najlepsze rozwiązanie. Rozumiem, że to kosztuje, ale gdzie mają ludzie chodzić za potrzebą? W bramę, w krzaki? Myślę, że to jest szukanie oszczędności na siłę. Ktoś podjął decyzję o budowie tych toalet i chyba wiedział, że ich utrzymanie kosztuje. To teraz co zrobią z tymi budynkami? Przerobią na kasyna? Bez komentarza – mówią mieszkańcy Słupska z którymi rozmawiał reporter Radia Gdańsk.

Fot. Radio Gdańsk/Przemysław Woś

Średnio budowa jednej miejskiej toalety kosztowała około 250 tysięcy złotych. Trzy zbudowano w poprzedniej kadencji samorządu. Przy ulicach Małcużyńskiego, Piekiełko i Kowalskiej. Nadal czynny jest szalet przy ulicy Deotymy, ale ten działa od prawie dwudziestu lat. Korzystają z niego zwykle podróżni z autobusów wycieczkowych, które parkują na pobliskim placu Zwycięstwa. Władze miasta zapowiadają, że jeśli będzie taka potrzeba, w miejskich parkach staną przenośne toalety typu TOI TOI.

Przemysław Woś/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj