Rybacy z Fromborka, Tolkmicka i Nowej Pasłęki ruszyli na Zalew Wiślany na śledziowe żniwa. Właśnie rozpoczęło się tarło.
– Na razie pogoda sprzyja połowom, a i ryb nie brakuje – mówią rybacy. – Gorzej jak temperatura wody się podniesie, a do tego dojdą sztormy, które mogą połamać sprzęt. Wtedy będzie po rybach – dodają.
OD 3 DO 5 TON
Dziennie załoga jednego kutra łowi od 3 do 5 ton śledzia. – W tym roku nie ma limitów połowowych, więc spieszymy się zanim pogoda się zepsuje – mówi pan Jan z Tolkmicka. – Czy to się opłaca? – zastanawia się jego kolega. – No mercedesem nie jeżdżę, ale na utrzymanie rodziny mam, tylko to ciężka praca.
MAŁO CZASU
Czas śledziowych żniw jest krótki, może trwać od 3 do 4 tygodni. – Kiedy temperatura wzrośnie do 14 stopni śledzie wrócą do Bałtyku – tłumaczy Jan Kozioł, nestor rybaków z Nowej Pasłęki.
Jeśli podniesie się temperatura wody do kilkunastu stopni śledzie wypłyną z Zalewu na Bałtyk i wówczas skończą się żniwa. Zgodnie z prawem można jednak łowić prawie do końca kwietnia.
Marek Nowosad/mili