Był spór o mur, jest spór o bramę. Sąsiedzi nie mogą się porozumieć, kto i kiedy może otwierać bramę wjazdową na posesję przy ul. Jesionowej w Gdańsku. Ostatnio nie mogło wjechać tam pogotowie. Zamknięta brama to kłopot dla 92-letniej pani Wandy, która twierdzi, że straciła możliwość otwierania, bo nie ma samochodu. Oburzona tym faktem jest opiekunka starszej pani.
– Brama jest zamknięta, żeby ją otworzyć, potrzebny jest pilot lub kody na telefon. Kiedyś moje kody działały, wykręcałam numer i brama się otwierała. Teraz nie działają. Nie mogę wezwać taksówki i poprosić, żeby podjechała pod klatkę schodową pani Wandy. Mało tego, nie mogła wjechać nawet karetka pogotowia – skarży się opiekunka, pani Lucyna.
Jak twierdzi, w tej sprawie interweniowała, próbując porozmawiać z gospodarzem domu. Ten jednak miał się zdenerwować i zamknąć jej drzwi przed nosem. Nie zgodził się również na nagranie na potrzeby radiowej interwencji. Z dziennikarzem Radia Gdańsk rozmawiał jedynie przez telefon. Nie potrafił jednoznacznie powiedzieć, dlaczego starsza pani nie może używać bramy.
50 METRÓW W 30 MINUT?
Jeśli ma się młode nogi i zdrowie, ten fakt wydaje się niedorzeczny, ale pani Wandzie przejście 50 metrów zajęło blisko pół godziny. Pogotowie nie mogło wjechać na podwórko. 60-letnia pani Lucyna taszczyła bagaż pani Wandy i podtrzymywała swoją podopieczną, także na duchu. Szły tak od furtki przez podwórko.
– To był straszliwy wysiłek, zarówno dla pani Wandy, jak i dla mnie. Praktycznie można było już wzywać kolejną karetkę. Co kilka kroków musiałyśmy przystawać. Właśnie przez taką bramę, której nie można otworzyć – mówi pani Lucyna, a jej głos zaczyna się łamać. Pani Wanda uśmiecha się i zagaduje: – Wie pan, może problemu by nie było, gdybym miała samochód…
Brama od ul. Jesionowej. Fot. Radio Gdańsk/puch
TO NIE PARKING DLA OBCYCH
Bramy i furtki mają zdaniem mieszkańców duży wpływ na poprawę bezpieczeństwa na terenie posesji. Uniemożliwiają także parkowanie samochodów osobom postronnym. Ich obsługą zajmuje się firma zewnętrzna. Początkowo piloty oraz telefoniczne kody służące do otwierania bram wydawane były, jak określił jeden z rozmówców, „lekką ręką”.
– Z kodów korzystali też ludzie, którzy tu nie mieszkają. Znajomi znajomych, którzy chcieli skorzystać z darmowego parkingu. Dlatego miano zrewidować część kodów. Mają też zostać wprowadzone legitymacje dla mieszkańców, które będzie się trzymało za szybą samochodu – mówi proszący o anonimowość mieszkaniec osiedla. Czy w czasie „rewidowania kodów” zabrano je pani Wandzie?
STARSZA PANI SIĘ MYLI?
Sąsiedzi pani Wandy twierdzą, że w sprawie kodów do bramy należy udać się do firmy Euroformat, administratora budynków znajdujących się na terenie posesji. Niektórzy wręcz przekonywali, że starsza pani się myli i niesłusznie przedstawia zarzuty wobec własnej wspólnoty mieszkaniowej.
– Podwórko zamknięte jest dwoma bramami i dwoma furtkami. Żeby przejść przez furtkę, wystarczy zwykły kod do domofonu. Dodatkowo można zakupić pastylkę, która umożliwia otwieranie furtki bez kodów. Były też sprzedawane piloty, zgodnie z regulaminem podwórka, maksymalne dwa na mieszkanie – tłumaczy Katarzyna Szczypińska z firmy Euroformat. Czy administracja może zatem pomóc pani Wandzie? Okazuje się, że nie.
ADMINISTRACJA UMYWA RĘCE
Pani prezes Szczypińska wyjaśnia, że nie może zbyt wiele zrobić. Tłumaczy też, że członkowie wspólnoty mogą narzekać na osoby, które nadużywają otwieranej automatycznie bramy, chociaż rozumie, że wchodzenie nią może być sporym ułatwieniem dla osoby starszej.
– Wprowadzono ograniczenia, żeby mieszkańcy nie przechodzili pieszo przez bramy, z tego względu, że bramy się psują, a ich naprawa jest kosztowna. To, czy można zrobić ukłon w stronę tej pani, zależy od rady podwórka. Pani Wanda musi się więc zgłosić do mieszkańca, który został upoważniony przez radę do podejmowania decyzji. Jeśli wyrazi akcept, firma, która wykonywała bramę, dorobi pilota – mówi pani Szczypczyńska.
Brama od ul. Jesionowej. Fot. Radio Gdańsk/puch
I TU POJAWIA SIĘ PROBLEM…
Opiekunka pani Wandy twierdzi, że dostanie się do osoby podejmującej decyzje nie jest takie proste, a członkowie zarządu wspólnoty zdają się raczej utrudniać sprawę.
– Ukrywanie tego, kto i co ma wspólnego ze sprawą, jest dla mnie jak czarna magia. Nie uważam, że decyzja o tym, że komuś odebrało się dostęp do bramy, jest jakimś tabu. Po kilku godzinach chodzenia, w końcu udało mi się dostać do pani Basi, która najprawdopodobniej ma możliwość odblokowania kodów. Nikt nie mógł mi podać nazwiska tej pan. Jedna osoba odsyłała mnie do kolejnej, a przecież wszyscy z nich wiedzą, kto jest w zarządzie wspólnoty. Pani Basia obiecała, że wszystko załatwi – żali się pani Lucyna, gdy bezskutecznie próbuje otworzyć bramę. – A co będzie, gdy będzie pożar lub ktoś będzie miał zawał?
KLUCZ ZNAJDUJE SIĘ W SKLEPIE
Administracja uspokaja, że klucz do awaryjnego wysprzęglenia bramy znajduje się w całodobowym sklepie monopolowym przy ul. Grunwaldzkiej. Niebawem wspólnota ma zainwestować w system, który będzie otwierał bramę na sygnał pogotowia lub straży pożarnej. A kiedy starsza pani będzie mogła zamówić taksówkę i podjechać nią pod własną klatkę schodową? Tego nie wie nikt.
Co 92-latka ma do powiedzenia na ten temat? Zachęcamy do posłuchania reportażu Piotra Puchalskiego.
puch