Brakuje radiowozów, dzielnicowi chodzą po wsiach pieszo. To sytuacja w gminie Kobylnica koło Słupska. Policja przyznaje, że miejscowy komisariat ma od niemal dwóch miesięcy tylko jeden radiowóz na siedmiu funkcjonariuszy. Drugi jest uszkodzony. Mieszkańcy opowiadają reporterowi Radia Gdańsk o policjantach chodzących pieszo od wsi do wsi. – Noc już była, późny wieczór. Patrzymy, idzie ktoś z latarką przez las. My mieszkamy dwa kilometry od szosy. A to dzielnicowy. Pytamy dlaczego nie przyjechał radiowozem, a on mówi, że mają zakaz komendanta i mają pieszo obchodzić rejony. Jak mi opisał, gdzie był tego dnia, to wyszło mi ze 40 km. Chciałam go podwieźć do szosy, ale odmówił, bo jak mówi, gdyby ktoś doniósł, że jechał prywatnym autem to miałby problemy. Paranoja, jak policja może tak pracować? Jak będą uciekali złodzieje samochodem to będzie ich gonił piechotą? – pyta jeden z mieszkańców.
MIESZKAŃCY: TO ABSURD
Mieszkanka innej wsi opowiada, jak w styczniu policjant przyszedł do niej z oddalonej o 10 km wioski. – Zima była, zawieja, burza w styczniu. To się rzadko zdarza, ale śnieg z deszczem, a on tu przyszedł z Płaszewka. Nie mogę złego słowa o policjantach powiedzieć, bo mi bardzo pomogli z synem, ale dlaczego nie jeżdżą radiowozami w taką pogodę? Jadę do Słupska i widzę jak pieszo wracają z wiosek do komisariatu w Kobylnicy. To absurd – mówią mieszkańcy okolicznych wsi.
POLICJA: AUTA SĄ SERWISOWANE
Policja odpowiada, że są problemy z radiowozami, ale służba pieszo to normalne zadania dzielnicowych. – W Kobylnicy mamy siedmiu policjantów, w tym trzech dzielnicowych. Mamy tam przypisane dwa radiowozy, ale jeden rzeczywiście od dłuższego czasu jest uszkodzony. Nie potrafię teraz powiedzieć jak długo są te problemy, może miesiąc, może dwa. Poza tym proszę pamiętać, że auta są na bieżąco serwisowane, przechodzą przeglądy, trzeba nimi przewozić materiały do prokuratury, do sądu, do aresztów – mówi rzecznik policji w Słupsku nadkomisarz Robert Czerwiński.
Zapewnia, że policjanci nie chodzą dziennie po kilkadziesiąt kilometrów. – To nierealne. Służba dzielnicowego polega na poznaniu terenu, spotkaniach z mieszkańcami. Na pewno około 10 km dziennie mogą zrobić, ale między innymi dzięki temu, że policjanci są widoczni, są też wysoko oceniani przez mieszkańców – dodaje policjant. Jest jednak nadzieja dla policjantów z Kobylnicy. Gmina chce im ufundować dwa skutery.
Przemysław Woś/mar