Bo my jesteśmy baby z jajami, czyli kobieta na łodzi zrobi wszystko

petlakoszulki

Wątpliwości, że sobie poradzimy, nie było. Wiadomo, że silne z nas babki. Ale ponieważ jesteśmy kobietami, jakiś poziom „luksusu” trzeba zachować! A żeglowanie tego absolutnie nie wyklucza.

Po konsultacjach, które rozpoczęłyśmy już dwa tygodnie przed wyjazdem, ustaliłyśmy co następuje: po pierwsze – bez dobrej kawy nie zaczynamy dnia. Najlepsza jest prosto z ekspresu, więc Dagmara wzięła swój. Miny panów, kiedy zobaczyli nasz bagaż przed wyjazdem – bezcenne. Maszyna stanęła w miejscu, które było jakby specjalnie dla niej przeznaczone, a nasi koledzy po opanowaniu zdumienia na kawę też się załapali 🙂

MODNIE I SMACZNIE

Po drugie – w czasie rejsu trzeba wyglądać, i to nie byle jak. Ogłaszamy, że nazwa „Żuławianki” jest prawnie chroniona i należy do nas! Dlatego garderoba też musiała być wyjątkowa. W takich koszulkach podbijamy Pętlę Żuławską:

Po trzecie – nie będziemy jeść byle czego. „Vabank II” ma wszystko, czego potrzeba, żeby przygotować śniadanie idealne. Patelnia, kuchenka i deska do krojenia plus swojskie jaja (tego akurat nie było na wyposażeniu) i talent Oli, i oto jest. Jajecznica, która śmiało może konkurować ze słynną „jajówą” kapitana Arka Chomickiego. Tylko, że nasze jaja były z pomidorkami i szczypiorkiem. GE-NIAL-NE.

Tak w ogóle to mamy jeszcze mikser, bo w planach są pancakes’y z syropem klonowym!

ZAŁATWIMY WSZYSTKO

Po czwarte – twarde z nas babki i żadnej pracy się nie boimy. Woda się skończyła? Przyniesiemy w wiadrze. Nie ma lejka? Wytniemy z butelki. Paliwo? Pff, drobiazg. Sklarujemy linę i zacumujemy w porcie – też same. Program nadamy z łodzi i przeprowadzimy wywiad.

PS. Pogodę również załatwimy. W niedzielę Zalewem Wiślanym płynęłyśmy z Kątów Rybackich do Suchacza. Zalew znany jest z kapryśnej pogody i silnego wiatru. Ostrzeżeń słyszałyśmy dziesiątki. Chyba mamy jakieś chody na górze, bo przez cały czas panowała flauta – czyli cisza morska. A jedyne, co nam się „przytrafiło”, to kolejna dawka opalenizny. Uwaga, warto mieć ze sobą jakiś filtr, bo majowe słoneczko potrafi przypiec. Zawsze po powrocie można mówić, że się było na Florydzie, chociaż w sumie po co? Pętla Żuławska jest dużo piękniejsza!

Tak więc miłe panie, czas na rejs! Warto, oj warto. I uwierzcie, tu jest naprawdę wygodnie.

Maria Anuszkiewicz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj