Wybuch podczas lekcji chemii w II LO w Malborku. Ranny został 17-letni uczeń, ale jego życiu nic nie zagraża. Śmigłowiec ratunkowy zabrał go do szpitala w Gdańsku. Wiadomo, że w szpitalu zostanie co najmniej kilka dni. Podczas zajścia w klasie było ośmiu uczniów i nauczycielka. Prawdopodobnie jednak opuszczała klasę podczas przygotowywania doświadczenia, które miało być zaprezentowane podczas dni otwartych szkoły. Mieszano substancje w proszku: nadmanganian potasu, glin i siarkę. Doszło do zapłonu i niewielkiej eksplozji. 17-latek został poparzony głównie w ręce i część twarzy.
„WYBUCHŁO MI PRZED TWARZĄ”
Natychmiast pomocy udzielił mu ratownik medyczny, który był w sąsiedniej klasie. Wezwano karetkę pogotowia, jednak w malborskim szpitalu zdecydowano o przetransportowaniu chłopaka śmigłowcem do szpitala w Gdańsku.
– Wydaje mi się, że podczas mieszania tej substancji powstała iskra i zainicjowała wybuch – mówi w rozmowie z naszym reporterem poszkodowany chłopak – Mikołaj. – Wybuchło mi to przed twarzą. Zdjąłem okulary i patrzę, że ręce mam oparzone. Szybko zdjąłem rękawiczki i pod wodę. Przyjechała pomoc, podali mi morfinę i inne leki. Następnie wzięła mnie karetka i z tego co pamiętam, poleciałem helikopterem do Gdańska. Jak zaznacza 17-latek, podczas przeprowadzania doświadczenia nauczycielki nie było w klasie. Mówi jednak, że do nikogo nie ma żalu. – To był po prostu nieszczęśliwy wypadek, który przydarzył się akurat mi.
Oburzona jest matka chłopca, która zaznacza, że gdyby wiedziała, że w trakcie przeprowadzania eksperymentu istnieje nawet minimalne ryzyku wybuchu, nie pozwoliłaby synowi na udział w nim. – W życiu bym nie przypuszczała, że mogłoby do takiego czegoś dojść na lekcji – podkreśla kobieta.
NIE PIERWSZE TAKIE DOŚWIADCZENIE
Jak powiedział dyrektor II LO w Malborku Zbigniew Kowalski, nie było to pierwsze tego typu doświadczenie wykonywane przez tę grupę uczniów, z klasy o rozszerzonej chemii. Zajęcia odbywały się pod okiem doświadczonego nauczyciela. Nie wiadomo dlaczego doszło do zapłonu i eksplozji. Spraw zostanie szczegółowo zbadana – zapewnia dyrektor.
SPRAWĘ BADA PROKURATURA
Dochodzenie wszczęła prokuratura. Jest prowadzone w kierunku nieumyślnego narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
– Śledczy badają bezpieczeństwo uczniów, warunki w jakich przeprowadzane było doświadczenie i czy nie dopuszczono się zaniedbań podczas jego wykonywania – powiedział szef malborskiej prokuratury Maciej Więckowski. Chodzi o to, aby ustalić, dlaczego doszło do zapłonu i wybuchu mieszanej substancji.
Sproszkowana substancja została zabezpieczona przez policję, która zbada ją w laboratorium. Funkcjonariusze przesłuchuje świadków, a Sanepid sprawdza czy substancje, których używano podczas doświadczenia nie były przeterminowane.
Grzegorz Armatowski/mich/mili