Policjanci ze Słupska postawili zarzuty 45-letniemu mężczyźnie, który na terenie gminy Ustka ukradł samochód z jednej z posesji.
Po zatrzymaniu mężczyzna miał tłumaczyć funkcjonariuszom, że zabrał samochód, bo potrzebował „podwózki” do miasta. I właśnie tam trafił, ale do aresztu.
Do kradzieży auta doszło na terenie prywatnej posesji w Możdżanowie w gminie Ustka. Właściciel auta na chwilę zaparkował pod domem swój samochód, ale gdy do niego wrócił, pojazdu już nie było. Zgłosił na policję kradzież i rozpoczęły się poszukiwania volkswagena golfa.
PODRÓŻ DO SŁUPSKA
Kilkadziesiąt minut później do dyżurnego policji w Słupsku zadzwonił jeden z mieszkańców zaniepokojony stylem jazdy kierowcy, który przez centrum miał jechać „wężykiem”. Policjanci zatrzymali pojazd. Jak się okazało, był to właśnie poszukiwany golf.
POTRZEBOWAŁ „PODWÓZKI”
Kierowca tłumaczył, że zabrał auto sprzed domu, bo nie miał jak dojechać do miasta. Kluczyki, które zostały w aucie, ułatwiły mu tylko decyzję. Zatrzymany 45-latek był pijany. Jak mówi Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji, mężczyzna w wydychanym powietrzu miał ponad 2 promile. Trafił do aresztu i usłyszał już zarzuty kradzieży z włamaniem i jazdy pod wpływem alkoholu. Grozi mu nawet do 10 lat pozbawienia wolności.
Paweł Drożdż/mili