Sporu o korty w centrum Sopotu ciąg dalszy. Miasto nie zamierza składać broni

Byłe władze stowarzyszenia świętują sukces, a miasto nie zamierza składać broni. Za nami kolejna odsłona walki o korty w centrum Sopotu. Sąd uznał, że miasto powinno przekazać korty w użytkowanie wieczyste syndykowi Sopockiego Klubu Tenisowego. Ratusz, który od lat się temu sprzeciwiał, nie zamierza składać broni. Konflikt pomiędzy władzami Sopotu a stowarzyszeniem Sopocki Klub Tenisowy tlił się od wielu lat, ale z pełną mocą wybuchł półtora roku temu, gdy ratusz złożył wniosek o rozwiązanie stowarzyszenia tłumacząc to m.in. niespłacanymi długami wobec miasta. Przedstawiciele ratusza wskazywali też na wiele – ich zdaniem – wątpliwych z moralnego punktu widzenia praktyk w SKT, jak np. wypłacanie przez zarząd prowizji od pieniędzy przekazywanych przez sponsorów.

Władze stowarzyszenia odpowiadały z kolei, że niezapłacony podatek od nieruchomości – bo to o takie zaległości głównie chodziło – jest jedynie pretekstem do tego, by ratusz przejął atrakcyjny grunt w ścisłym centrum Sopotu, a następnie sprzedał go deweloperom.

DWA ROZSTRZYGNIĘCIA

W ostatnich dniach w sądach zapadły dwa rozstrzygnięcia. W pierwszym Sąd Apelacyjny uznał, że miasto powinno przekazać grunt, na którym znajdują się korty, w użytkowanie wieczyste syndykowi Sopockiego Klubu Tenisowego.

– Sąd Apelacyjny stanął po stronie Sopockiego Klubu Tenisowego. Zadecydował, że syndyk musi ujawnić prawo użytkowania wieczystego, które przysługuje SKT. Syndyk może teraz dokonać wpisu do księgi wieczystej, mimo że prezydent Sopotu, nie wydając wypisu i wyrysu, blokuje to działanie. 12 lat walczyliśmy o ten grunt. Korzystny dla nas wyrok wydał nawet Sąd Najwyższy, ale prezydent Sopotu ma wyroki sądów w głębokim poważaniu – mówi były prezes SKT Bartłomiej Białaszczyk.

MIASTO SIĘ NIE PODDAJE

Miasto nie zamierza jednak składać broni. – Miasto będzie starało się wykorzystać wszystkie możliwe środki prawne, by korty pozostały własnością miasta i mieszkańców, a nie weszły w skład masy upadłościowej SKT. Chcemy też, by nadal była tam realizowana funkcja sportowa – mówi Magdalena Jachim, rzeczniczka Urzędu Miasta w Sopocie.

To nie jedyne rozstrzygnięcie jakie zapadło w ostatnich dniach. Sąd zajmował się też jednym z wątków postępowania dotyczącego likwidacji SKT. Dotychczas w tym postępowaniu byłe władze SKT nie miały w rzeczywistości swojego reprezentanta. Teraz reprezentować będzie ich była minister sportu Elżbieta Jakubiak.

– Ten wyrok oznacza, że dopiero po półtora roku klub ma swoją reprezentację. Dotychczas po obu stronach tego sporu był de facto prezydent Karnowski. Z jednej strony było samo miasto, a z drugiej wyznaczeni do likwidacji SKT ludzie pana prezydenta. Teraz mamy w końcu rzeczywistą reprezentantkę stowarzyszenia, osobę bezstronną, która zapewnia godną reprezentację klubowi. Wierzę, że pani Elżbieta Jakubiak pomoże w wyprostowaniu sytuacji i SKT wróci na należne mu miejsce – tłumaczy Bartłomiej Białaszczyk, podkreślając, że spłata zobowiązań wobec miasta (z tytułu niezapłaconych odsetek od podatku od nieruchomości), które opiewają na około 400 tysięcy złotych nie będzie stanowiła problemu.

Przedstawiciele Urzędu Miasta nie ukrywają zaskoczenia tą sytuacją. – Jesteśmy zdziwieni, ponieważ Sąd Rejonowy wyznaczył na przedstawiciela SKT kandydata, który został wskazany przez zawieszony zarząd SKT. A przypomnę, że członkowie tego zarządu posiadają na swoim koncie prawomocne wyroki za okradanie klubu. Na pewno będziemy się od tego wyroku odwoływać – mówi Jachim.

Sylwester Pięta/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj