Pijani rodzice w tramwaju, a pod ich opieką dwumiesięczne dziecko. Na szczęście nie doszło do tragedii, bo motorniczy był czujny i zaalarmował policję. Do zajścia doszło w niedzielę wieczorem w Gdańsku. Rodzice trzeźwieją w areszcie, wkrótce dostaną zarzuty.
Parze grozi do pięciu lat więzienia, bo policja zakwalifikowała zdarzenie, jako narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Para jechała tramwajem w kierunku pętli Łostowice – Świętokrzyska. – Oboje rodzice byli nieprzytomni, dziecko praktycznie nie miało żadnej opieki. Sytuacja była niebezpieczna, więc postanowiłem jak najbardziej opóźnić ten przejazd, mimo że pasażerowie się niecierpliwili. Uznałem, że sprawa tego dziecka jest najważniejsze i cieszę się, że wszystko tak się zakończyło – mówi pan Łukasz, motorniczy, który zadzwonił po policję.
„PROMILOWI” RODZICE
Kobieta wydmuchała ponad dwa promile, a mężczyzna prawie trzy. 38-latka i jej 35-letni partner zostali zatrzymani, a na miejsce wezwano karetkę pogotowia. Lekarz zbadał dziecko i stwierdził, że nic mu nie jest. Nie miało śladów pobicia i nie było zaniedbane. Zostało zawiezione do pogotowia opiekuńczego.
POLICJA ZBIERA DOWODY
– Wyjaśniamy okoliczności zdarzenia. Czynności z zatrzymanymi kobietą i mężczyzną będą wykonywane po ich wytrzeźwieniu – poinformowała młodszy aspirant Lucyna Rekowska z gdańskiej policji. Sprawa trafi do sądu rodzinnego.
Grzegorz Armatowski/puch