– Najszybszą ścieżką dla pracowników jest dawanie pracodawcy „dyscyplinarki” – mówi rzecznik prasowy Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” Marek Lewandowski komentujący dla Radia Gdańsk sprawę protestu pracowników Praktikera, który odbył się przed siedzibą firmy w Dąbrowie Górniczej. Odbył się zaplanowany na poniedziałek protest pracowników Praktikera. Pracownicy są oburzeni działaniem firmy. Nie wypłacono im wynagrodzeń za kwiecień. Nie dostali również wypowiedzeń ani świadectw pracy, co utrudnia im szukanie nowego zatrudnienia. Pokrzywdzonych jest 500 osób. Protest odbywał się przed siedzibą spółki w Dąbrowie Górniczej.
„PROCEDURY TRWAJĄ ZA DŁUGO”
– To niestety typowa sprawa. Gdy firma ma problemy i zaczynają się kłopoty z płynnością finansową, w pierwszej kolejności odczuwają to pracownicy – mówi Marek Lewandowski. – W Polsce mamy problem z procedurami, które trwają dość długo. I chociaż pracownicy mają w pierwszej kolejności gwarantowane wynagrodzenia, chociażby z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, to rozciągłość procedur i moment, w którym można uruchomić ten fundusz jest tak długi i rozbudowany, że ludzie popadają w olbrzymie problemy. Podobną sytuację mamy w tym przypadku.
„ŻYJEMY W CIĄGŁEJ NIEPEWNOŚCI”
Przedstawiciele Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność Pracowników Praktiker tłumaczą, że dla rodzin pracowników jest to „prawdziwy dramat”. Pikietujący domagają się wypłaty zaległych wynagrodzeń, wypowiedzeń i świadectw pracy.
– Żyjemy w ciągłej niepewności. Nie wiemy, czy w ogóle dostaniemy zaległe pensje. Nie możemy szukać nowej pracy. Sprawa dotyczy ponad 500 pracowników. W wielu przypadkach są to jedyni żywiciele rodziny, matki samotnie wychowujące dzieci – mówi Mariusz Włodarczyk, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” Pracowników Praktiker Polska cytowany przez Polską Agencję Prasową.
„MINISTERSTWO NIE JEST STRONĄ SPORU”
Dziewiątego maja związkowcy poprosili o interwencję Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. 19 maja minister Elżbieta Rafalska poinformowała ich, że zwróciła się do Ministra Sprawiedliwości oraz głównego inspektora pracy z prośbą o szczególne zainteresowanie sprawą.
– Ministerstwo nie jest stroną sporu. Wniosek o upadłość kieruje się do sądu. Sąd ma swoje terminy. By uruchomić Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, trzeba spełnić szereg warunków. Na tym polega istota problemu. Minister Pracy może poprzez Ministra Sprawiedliwości wpłynąć na to, żeby sąd szybciej zadziałał, ale to nie jest takie proste. Najszybszą ścieżką dla pracowników jest dawanie pracodawcy „dyscyplinarki” – tłumaczy Marek Lewandowski.
„PRACOWNIK MOŻE DAĆ PRACODAWCY DYSCYPLINARKĘ”
Przedstawiciel związków przypomina, że pracownik też może posłużyć się oświadczeniem o rozwiązaniu umowy bez wypowiedzenia, motywując to ciężkim naruszeniem obowiązków pracodawcy wobec pracownika. Pozwala to na szybsze uruchomienie funduszy lub szybsze załatwienie sprawy w sądzie pracy, nawet jeśli firma nie ogłosiła jeszcze upadłości.
„PROTESTUJĄ, ALE NIE MAJĄ Z KIM POROZMAWIAĆ”
W lutym markety budowlane sieci zostały zajęte przez komorników. Powodem są długi wobec spółki, od której Praktiker wynajmował powierzchnię handlową. Od tego czasu pracownicy meldują się codziennie rano w pracy wyłącznie po to, by podpisać listę. Jak podaje Radio Piekary, protestujący nie mają z kim porozmawiać, bo w siedzibie spółki w Dąbrowie Górniczej nikogo nie ma. Przy ul. 3 Maja 11 nie mieści się biuro firmy, chociaż tam oficjalnie przeniesiona została siedziba zarządu.
puch