Za trzy tygodnie gdański sąd zdecyduje czy warunkowo umorzyć postępowanie wobec prezydenta Gdańska. Chodzi o nieprawdziwe oświadczenia majątkowe.
Sąd rozpatrzy wniosek, który ponad rok temu złożyła ówczesna Prokuratura Apelacyjna w Poznaniu. To ona prowadziła śledztwo w tej sprawie. Sąd ma dwie możliwości: albo zgodzi się na warunkowe umorzenie, albo odrzuci wniosek i wyznaczy termin pierwszej rozprawy przeciwko Adamowiczowi.
WARUNKOWE UMORZENIE
W marcu ubiegłego roku gdański sąd zgodził się na warunkowe umorzenie na okres próby dwóch lat. Prezydent miał zapłacić 40 tysięcy złotych na cel społeczny. Sąd uzasadnił to w ten sposób, że stopień społecznej szkodliwości czynu nie był znaczny i prezydent swoim działaniem nie wyrządził nikomu szkody. Wcześniej nie był karany i nie działał z zamiarem ukrycia swojego majątku. – Brakuje też dowodów na to, że pieniądze czy mieszkanie prezydent uzyskał w sposób nielegalny – uzasadnił sąd.
POWRÓT SPRAWY
Decyzję na polecenie ministra sprawiedliwości prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry zaskarżyła jednak prokuratura. W grudniu Sąd Okręgowy w Gdańsku uwzględnił zażalenie i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. Orzekł, że Sąd Rejonowy popełnił błędy podczas procesu. Zdaniem sądu odwoławczego sprawa fałszywych oświadczeń majątkowych prezydenta Gdańska jest zbyt poważna, by ją warunkowo umarzać. Dlatego właśnie sprawa wraca do punktu wyjścia.
W marcu reprezentujący prezydenta Gdańska mecenas Jerzy Glanc złożył do Sądu Najwyższego skargę na wyrok Sądu Okręgowego w Gdańsku. Chodziło o uchylenie warunkowego umorzenia zarzutów podania przez prezydenta Gdańska nieprawdy w oświadczeniach majątkowych. 5 kwietnia na posiedzeniu skład orzekający Sądu Najwyższego zdecydował oddalić skargę obrońcy Pawła Adamowicza.
Prokuratura zarzuciła prezydentowi Gdańska złożenie pięciu fałszywych oświadczeń majątkowych z lat 2010-2012. Paweł Adamowicz miał nie wpisać w nich wszystkich posiadanych mieszkań i oszczędności.
Decyzję w sprawie prezydenta Pawła Adamowicza sąd ma podjąć 27 czerwca.
Grzegorz Armatowski/mili