Nadmorskie kurorty uruchamiają strefy płatnego parkowania. Opłaty pobierają już Łeba i Ustka. W Łebie to pierwszy sezon z płatnymi parkingami. 40 parkomatów stanęło na 26 ulicach.
ŁEBA URUCHAMIA SPP
Pierwsza godzina postoju kosztuje 3 złote, druga o pięćdziesiąt groszy więcej. Opłaty będą pobierane od poniedziałku do piątku z wyłączeniem dni świątecznych w godzinach od 8:00 do 20:00. Kurort do wprowadzenia strefy płatnego parkowania przymierzał się od wielu lat. Rok temu, gdy wszystko było już dopięte, płatne parkingi w ostatniej chwili wycofano.
DWIE ULICE I DODATKOWY MIESIĄC
Dla Ustki będzie to już 4 sezon ze strefą płatnego parkowania. W tym roku wprowadzono kilka zmian. – Strefa będzie obowiązywać od poniedziałku do piątku w terminach od 15 czerwca do 15 września, w godzinach od 9:00 do 21:00. Strefę pod względem czasu funkcjonowania wydłużamy zatem o dodatkowy miesiąc, przesuwamy godziny funkcjonowania i oczywiście wyłączamy soboty – mówi Adam Meller-Kubica, naczelnik Wydziału Inwestycji, Infrastruktury Komunalnej i Ochrony Środowiska w Urzędzie Miasta Ustka.
USTKA ROZSZERZA SPP
Ustka rozszerzyła w tym roku strefę o ulice: Wczasową i Kopernika. – W przypadku ulicy Wczasowej od początku tego roku została ona wciągnięta w zasób dróg gminnych i w związku z tym, ze przylega do pasa nadmorskiego, zdecydowaliśmy ją wciągnąć do strefy płatnego parkowania. Sytuacja z ulicą Kopernika wygląda bardzo podobnie. Często w okresie sezonu wakacyjnego jest ona oblegana przez pojazdy z obcymi numerami rejestracyjnymi – dodaje Meller-Kubica. Parkowanie w SPP w Ustce cenowo wychodzi identycznie, jak w Łebie. Pierwsza godzina kosztuje 3 zł, druga 3,50 zł.
NIE WSZYSCY PŁACĄ
Adam Meller-Kubica przyznaje, że każdego roku z kurortu wyjeżdża kilkudziesięciu turystów, którzy nie płacą za postój w strefie i nie regulują mandatów. – Największy problem mamy ze ściąganiem należności od turystów zagranicznych, ale wygląda na to, że w tym roku sobie z tym poradzimy – mówi naczelnik.
Kierowcy w strefie płatnego parkowania w Ustce w ostatnich latach zostawili około 400 tysięcy złotych na sezon.
Paweł Drożdż/puch