Ratownik medyczny zarabia mniej od pielęgniarki. „Jesteśmy gotowi wszyscy zwolnić się z pracy”

organizatorzy 1

Kilkudziesięciu ratowników medycznych z całego Pomorza przyjechało protestować pod Urząd Wojewódzki w Gdańsku. Chcą zrównania płac do poziomu na jakim zarabiają pielęgniarki. Żądają też upaństwowienia ratownictwa medycznego i ustanowienia go taką samą służbą, jak straż pożarna, czy policja.

Mimo, że parlament zdecydował kilka dni temu o przyznaniu 800 zł podwyżki, ratownicy chcą podwojenia tej kwoty.

„ŻENUJĄCE ZAROBKI”

– Po ponad 20 latach pracy zarabiam tyle, że brakuje na utrzymanie rodziny – mówił Włodzimierz Roznerski, ratownik medyczny z Kościerzyny. Dodał, że ukończył studia i zarabia 2 tysiące 400 złotych. – Z tej kwoty 500 zł to moje „stażowe”, gdyby nie lata pracy zarabiałbym 1 tysiąc 900 złotych. To żenująca sytuacja, przy tak odpowiedzialnych zadaniach, jakie mamy – mówił mężczyzna.

Ratownicy przekonują, że pomimo dużej odpowiedzialności są nisko opłacani, a ich podstawowe wynagrodzenie wynosi od 1 tysiąca 600 do 2 tysięcy 200 złotych. Narzekają też na przepracowanie. Niektórzy z nich, by utrzymać rodziny pracują nawet po 300-400 godzin miesięcznie.

– Ja i mój mąż jesteśmy ratownikami medycznymi. Pracujemy w Rumi. Mąż bardzo dużo pracuje, ale i tak nie wystarcza nam pieniędzy. Odkąd oddaliśmy dziecko do prywatnego żłobka, bo w publicznym nie było dla nas miejsca, ledwo wiążemy koniec z końcem. Zastanawiam się, czy nie zrezygnować z pracy, bo to co zarobię i tak musimy wydać na opiekę nad dzieckiem – mówiła jedna z ratowniczek, biorących udział w proteście.

POGOTOWIE POWINNO BYĆ PAŃSTWOWE?

Ratownicy domagają się upaństwowienia systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego oraz przyspieszenia prac nad projektem tzw. dużej nowelizacji ustawy. Przewiduje ona że, że ratownicy będą zatrudniani na umowę o pracę, a zespoły ratownictwa medycznego będą trzyosobowe.

– Jednak nasz najważniejszy postulat to podwyżka płac – mówił Grzegorz Sadowski ze Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego na Pomorzu. – Jeździmy w karetkach z pielęgniarkami, wykonujemy te same czynności a zarabiamy dużo mniej. Czas z tym skończyć.

Od lewej: Roman Pluta i Grzegorz Sadowski. Fot. Joanna Matuszewska

– My się nie cofniemy – dodaje Roman Pluta, przewodniczący związku w Pomorskiem. – Jesteśmy gotowi wszyscy zwolnić się z pracy. I na to muszą być przygotowani nasi potencjalni pacjenci. Nie zrobimy tego nagle, ale na drodze przepisów. Po prostu złożymy wypowiedzenia – mówił przewodniczący związku.

Z ratownikami rozmawiał wojewoda pomorski. Dariusz Drelich wyszedł do protestujących i zaprosił ich na rozmowy. W spotkaniu w sali obrad Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku wzięła udział cała grupa protestujących ratowników. Wojewoda obiecał im, że przekaże premier Beacie Szydło list, który przynieśli.

prot 2Wojewoda Dariusz Drelich zaprosił ratowników na rozmowy fot. Joanna Matuszewska

TERAZ 400 zł, ZA ROK KOLEJNA KWOTA

Zgodnie z ostatnimi decyzjami parlamentu, od 1 lipca ratownicy dostaną 400 złotych podwyżki. Kolejna – o taką samą kwotę, ma być za rok. Taką wysokość zaproponowało Ministerstwo Zdrowia.

Tymczasem protestujący chcą podwojenia tych kwot. Resort uznał, że również pracodawcy mogą podnieść wynagrodzenia ratowników i wówczas postulaty środowiska zostaną spełnione. Wojewoda Dariusz Drelich przyznał w rozmowie z ratownikami, że pytał ich pracodawców, czy mogą podwyższyć płace. – Odpowiedzi były negatywne – powiedział wojewoda pomorski. 


PÓŁTORA MIESIĄCA PROTESTU

Na Pomorzu zawód ratownika medycznego wykonuje ponad 800 osób. Protest ratowników medycznych trwa od 24 maja. Pracownicy pogotowia ratunkowego i szpitalnych oddziałów ratunkowych oflagowali budynki i karetki. Jedną z form protestu jest częstsze korzystanie z syren alarmowych, nawet jeśli nie wymaga tego stan pacjenta przewożonego karetką.

Joanna Matuszewska
Napisz do autorki: j.matuszewska@radiogdansk.pl

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj