W piątek 18 sierpnia na Cmentarzu Witomińskim w Gdyni odbył się pogrzeb kapitana Zygfryda Zygi Perlickiego. Legendę polskiego żeglarstwa regatowego w miejsce wiecznego spoczynku odprowadziła rodzina, przyjaciele, żeglarze i władze Gdyni.
Zygfryd Zyga Perlicki zmarł 10 sierpnia, w wieku 85 lat. Pływać zaczął w 1945 roku w Harcerskim Ośrodku Morskim w Gdyni i szybko stał się jednym z najlepszych polskich regatowców. W 1957 roku kierując jachtem „Kapitan” zwyciężył w słynnych regatach Kieler Woche.
W 1972 r. na Igrzyskach Olimpijskich w Monachium, razem ze Stanisławem Stefańskim i Józefem Błaszczykiem, zajął ósme miejsce w klasie Soling, a rok później poprowadził jacht „Copernicus” w pierwszych wokółziemskich regatach Whitbread Round the World Race.
„GDYNIA MA SZCZĘŚCIE, BO JEJ HISTORIĘ TWORZYLI LUDZIE NIEZWYKLI”
Na ceremonię pogrzebową na Cmentarzu Witomińskim przybyło ponad sto osób, w tym prezydent Gdyni Wojciech Szczurek, przewodnicząca Rady Miasta Gdyni Joanna Zielińska, prezes Pomorskiego Związku Żeglarskiego Bogusław Witkowski, władze pomorskich klubów żeglarskich i wielu przyjaciół Zygi Perlickiego.
– Gdynia ma szczęście, bo jej historię tworzyli ludzie niezwykli – mówił Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni. – Znakomitą postacią, która kształtowała postawy i wybory, uczyła, inspirowała całe pokolenia gdyńskich żeglarzy, był dzisiaj żegnany Zygfryd Perlicki. Człowiek, który w bardzo niełatwych czasach miał odwagę realizować swoje marzenia i pasje, a wszystko co starał się robić w życiu, robił najlepiej. Zadziwił Europę i świat, w czasach kiedy nie słychać było jeszcze o wielkich sukcesach polskich żeglarzy, zdobywał trofea i tytuły i wygrywał europejskie regaty.
W SPORCIE CHODZIŁO O COŚ WIĘCEJ, NIŻ O ZDOBYCIE PIERWSZEGO MIEJSCA
Na ostatnim pożegnaniu nie zabrakło żeglarskiego ceremoniału. Były bandery Yacht Klubu Polski i Bractwa Kaphornowców, które po uroczystości zostały przekazane na ręce rodziny. Cztery szklanki wybił Jan Goździkowski, wicekomandor Yacht Klubu Polski Gdynia.
– Wszyscy podziwialiśmy Zygfryda Perlickiego jako kapitana, który wygrywał największe regaty i opłynął świat – mówi Bogusław Witkowski, prezes PoZŻ. – Ale on spytany przez dziennikarza o najważniejszy rejs, przypomniał ten na „Trygławie”, podczas którego ocalił życie trzech osób. Na Atlantyku uratował uczestnika samotnych regat OSTAR, a później w Kanale Kilońskim dwoje Niemców – dodaje.
Na koniec Czesław Perlicki, brat zmarłego i również doświadczony żeglarz, przypomniał jego drugi start w Kieler Woche. Zyga po wygranych regatach nieoczekiwanie wycofał się z rywalizacji, bo niepoprawnie pokonał trasę wyścigu – od złej strony opłynął boję przy mieliźnie skracając drogę o zaledwie kilka metrów. Nie było w tym winy żeglarza – organizatorzy nie poinformowali go o zmianie trasy. Ale dla Zygfryda Perlickiego w sporcie chodziło o coś więcej, niż o zdobycie pierwszego miejsca.
Autor: Jędrzej Szerle