Chorują tak samo, jak my i potrzebują specjalnej opieki. Porzucone koty czekają na pomoc [GALERIA]

Mają cukrzycę, niewydolność nerek i problemy z jelitami. Cierpią, tęsknią i tracą apetyt. Koty, żeby zdrowieć, muszą jeść, a w gdyńskim Ciapkowie specjalnej karmy jest ciągle za mało. Odwiedziliśmy schronisko, by dowiedzieć się jakie potrzeby mają koci pacjenci.

-Kotom brakuje przede wszystkim domu. Bardzo często nie wiemy albo zapominamy o tym, że te, które trafiają do schroniska nie mogą być od razu adoptowane. Niestety w takich miejscach, jak schroniska, w sytuacjach dla nich stresujących, zaczynają bardzo ciężko chorować – mówi Daniela Górak, opiekunka kotów w schronisku Ciapkowo.

O CHOROBĘ NIETRUDNO

Dla kotów, które są porzucone przez właściciela albo zgubiły się i trafiły do takiej placówki, każdy stres, to spadek odporności. W Ciapokowie, gdzie jest ich bardzo dużo, w tej chwili około 200, koty bardzo często i ciężko chorują, przede wszystkim na koci katar, różnego rodzaju choroby wirusowe i brak apetytu.

– Niejednokrotnie musimy je karmić strzykawką. Staramy się zapewnić im jak najlepsze karmy, które one wreszcie zechcą zjeść. Często koty tak ciężko znoszą choroby i rozstanie z właścicielem, że musimy poświęcić dużo czasu, by cokolwiek zjadły. Brakuje nam takiej pasty Calo-Pet, która jest pastą z witaminami i w sytuacji, w której kot notorycznie odmawia przyjmowania posiłków, odrobinę ratuje sytuację – tłumaczy Daniela. – Bardzo często są nam też potrzebne odżywki Convalescence, które pomagają kotom po zabiegach i operacjach, po wypadkach samochodowych – dodaje.

NIE WSZYSCY SĄ ŚWIADOMI

W ciągu całego roku do schroniska bardzo często trafiają koty połamane, pogryzione przez psy, malutkie, które powinny być przy matce, a z jakiegoś powodu zostały jej odebrane i przyniesione do schroniska.

– Ludzie myślą, że jak znajdą w krzakach małego kotka, to znaczy, że matka go porzuciła i trzeba go przywieźć do schroniska, a niestety to jest bardzo błędne myślenie. Najczęściej kotka przenosi swoje gniazdo w inne miejsce i nie jest w stanie przenieść wszystkich kociąt naraz, a wtedy ludzie te maluchy podbierają. A my w schronisku czymś musimy te kocięta karmić – opowiada opiekunka kotów.

Potrzebne jest mleko dla kociąt, które jest preparatem zastępczym. Potrzeba też dobrej jakości mokrej karmy. Wolontariusze w schronisku walczą z chorobami i muszą robić wszystko, by te koty jadły. To podstawowa rzecz, dzięki której zaczną wracać do zdrowia.

KARMA ZE SKLEPU NIE WYSTARCZY

Potrzebne są przede wszystkim specjalistyczne karmy weterynaryjne. Potrzebują je zwierzęta, które są stare i coś złego się z nimi dzieje, na przykład piją bardzo dużo wody. To jest pierwszy symptom, który zmusza do przeprowadzania badań krwi i bardzo często okazuje się, zwłaszcza u wolnobytujących kotów, które całe życie spędziły na ulicy, że mają przewlekłą niewydolność nerek.

– To choroba nieuleczalna, który dla kota jest wyrokiem. Ma przed sobą, przy dobrej opiece, od dwóch do trzech lat życia. W takim wypadku kot musi być właśnie karmiony specjalistyczną karmą dla kotów z niewydolnością nerek. Takich kotów jest bardzo dużo, w tej chwili mamy ich 6. Mamy też kota, który choruje na cukrzycę, on też potrzebuje specjalnej karmy dla diabetyków. Potrzeba też karmy Gastroindestinal dla kotów, które mają problemy jelitowe. Bardzo często stres, zmiana karmy, antybiotykoterapia wpływają na ich organizm i praca jelit nie jest prawidłowa – mówi Daniela Górak.

ADOPTUJ KOTA ON-LINE

Kotów jest w schronisku około 200, ale w ciągu roku „przewija” się ich tam około 600 i przez cały dzień opiekują się nimi zaledwie 4 osoby, które po nich sprzątają, karmią je, ale też muszą czasem pogłaskać, poczesać, pomówić do nich, by miały trochę bliższy kontakt z ludźmi. Oswajają też koty dzikie, by te kiedyś miały szanse trafić do normalnego domu. Opiekunka Daniela opowiada w jaki jeszcze sposób można pomóc.

– Nie każdy ma czas, żeby kota pogłaskać. Można go adoptować wirtualnie i co miesiąc przelewać pieniądze na jego utrzymanie. Można też organizować zbiórki. Potrzebujemy koce, poduszki, ręczniki, bo staramy się zapewnić kotom w schronisku warunki takie, jakie mogłyby mieć w domu, czyli żeby każdy miał swój kąt, kocyk, poduszkę. Zachęcamy też, żeby odwiedzać schronisko. Jeśli ktoś nie ma możliwości, żeby adoptować kota, to może chociaż przyjść, pogłaskać go, spędzić trochę czasu, bo naprawdę bardzo tęskni za człowiekiem – kończy.

 

mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj