Las Szpęgawski. „Chcemy stworzyć wirtualne muzeum, bo twarze przemawiają do ludzi bardziej niż liczby”

Przypomnieli o pomorskim Katyniu. W Starogardzie zawodowi historycy i pasjonaci dyskutowali o badaniach nad mordem w Lesie Szpęgawskim.

Jesienią 1939 roku w Lesie Szpęgawskim koło Starogardu zamordowano około 7 tys. osób – głównie inteligencję. Teraz młodzi badacze chcą przypominać o ofiarach zbrodni. W praktyce oznacza to dla nich ciężką pracę. Szacuje się, że w 32 mogiłach szpęgawskich może być nawet 7 tys. ofiar. Aż 75 proc. z nich pozostaje do dzisiaj bezimiennymi.

– Naszym celem jest przywrócenie pamięci o pomordowanych. Chcemy stworzyć wirtualne muzeum, bo twarze, imiona i biogramy bardziej przemawiają do ludzi niż liczby – mówi Joachim Chojna, popularyzator mikrohistorii.

„ZAMORDOWALI GO, BO BYŁ NAUCZYCIELEM”

Szpęgawsk pod Starogardem Gdańskim to trzecie, po Piaśnicy koło Wejherowa (14 tys. ofiar) i Mniszku pod Świeciem (13 tys.), miejsce największego na Pomorzu niemieckiego ludobójstwa. W każdej z 32 mogił śmierć mogło ponieść od 250 do 450 osób. Liczba ofiar waha się od 5 do 7 tys. Szacuje się, że Niemcy rozstrzelali w tym miejscu 25 proc. kociewskich nauczycieli oraz 50 proc. księży diecezji chełmińskiej. Zginęli również wszyscy (1,6 tys.) pensjonariusze Zakładu Psychiatrycznego w Kocborowie.

– Mój dziadek, Franciszek Gracz, był kierownikiem szkoły w Wielobrandowie. Niemcy zamordowali go w Szpęgawsku, bo był nauczycielem. Jego córki musiały uciekać z Kociewia do Generalnego Gubernatorstwa. Ta trauma naznaczyła całe je życie – mówi Danuta Fortuna.

Tomasz Gdaniec/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj