47 wypadków i 680 kolizji a wszystko na jednym, ponad 30-kilometrowym odcinku drogi. To statystyki dotyczące Obwodnicy Trójmiasta, najbardziej obciążonej ruchem trasy na Pomorzu. Nie ma dnia, by nie doszło na niej do stłuczki, która najczęściej paraliżuje ruch. Nic więc dziwnego, że kierowcy drogi obawiają się coraz bardziej. Czy jednak nie powinniśmy bać się przede wszystkim innych kierowców? O to Karolinę Brejt, psychologia transportu z Pomorskiego Ośrodka Ruchu Drogowego, pytał Sebastian Kwiatkowski.
Sebastian Kwiatkowski: Jeszcze w tym roku drogowcy chcą wrócić do dyskusji, czy wzorem gdyńskiego odcinka obwodnicy i na gdańskim nie wprowadzić ograniczenia prędkości do 100 km/h.
Karolina Brejt: Obwodnica należy do dróg szybkiego ruchu i niestety powoduje, że czujemy się na niej lepiej, ciekawiej. Pobudza nas do jazdy daleko w przestrzeń, do rywalizacji i wolności. Kierowcy, widząc dobrą drogę, tak właśnie postępują. Okazuje się, że większość wypadków zdarza się na dobrych drogach. Kierowcy mówią, że drogi są złe, a to jest niesłuszne. Drogi są coraz lepsze i właśnie dlatego jest coraz więcej wypadków. Dobra jezdnia to sygnał: mogę jechać. Polscy kierowcy są sportowcami, jeżdżą szybko, bo to ich pobudza do rywalizacji i osiągania sukcesów.
Co mówią kierowcy, którzy przychodzą do ośrodków ruchu drogowego zdawać ponownie egzamin na prawo jazdy? Jak się tłumaczą?
Że wszyscy tak jeżdżą. Winę za kolizję pochodzi ktoś lub coś, rzadko „ja”. Jesteśmy bardzo rywalizacyjni, a jednocześni fantastycznie oceniamy swoje możliwości. Kiedyś Sobiesław Zasada powiedział, że nigdy nie spotkał kierowcy, który by nazwał siebie „słabym”.
W tegoroczne wakacje padały kolejne rekordy natężenia ruchu Obwodnicy Trójmiasta. Ponad 100 tysięcy aut na dobę to więcej niż matematycznie może się na niej zmieścić. Z pomiarów wynika, że kierowcy jeżdżą zbyt blisko siebie. Odstępy między pojazdami wynosiły mniej niż sekunda, a to z kolei mniej niż nasz refleks. W przypadku hamowania znajdziemy się w bagażniku innego kierowcy. Większość zdarzeń to właśnie najechanie na tył.
Zbyt mała odległość między pojazdami to druga pozycja na liście przyczyn kolizji. Na pierwszym miejscu jest oczywiście nadmierna prędkość. Jeśli nałożymy obie sprawy, to mamy 60 proc. prawdopodobieństwa, że do kolizji dojdzie. Mówimy: „Pokonałem tę drogę w 15 minut”. Więc już samo ustawienie na drodze to element walki, sportu. Patrzymy na innych i myślimy: „Ale oni są słabi”. Jest też element uprzedmiotowienia innych kierowców. „Ja jadę w moim pojeździe i to jest mój świat”. Jeżeli ktoś nas wyprzedza, to od razu odzywa się w nas duch wyprzedzania. Jeśli wyprzedza kobieta, to już w ogóle. Potrzebujemy ryzyka.
Co musi się stać, by Obwodnica Trójmiasta przestała być najniebezpieczniejszą drogą na Pomorzu?
Człowiek powinien od małego być przygotowywany do ruchu komunikacyjnego. To musi się mieścić w naszym podejściu do społeczeństwa. Jeśli zaczniemy dzieci w przedszkolu uczyć zasad ruchu drogowego, to będzie procentować.
Wzorem państw zachodnich, pieszy, który zbliża się do przejścia, ma już mieć pierwszeństwo. Czy w najbliższym czasie właśnie takie przepisy powinny wejść w życie?
Taka zasada pierwszeństwa na pewno powinna obowiązywać na samym przejściu. Chociaż pamiętajmy, że są przejścia z sygnalizacją i bez. Trzeba pieszego traktować jako osobę włączającą się do ruchu, czyli taką, która też musi zachować szczególną ostrożność. Kierowca też musi uważać. Jeśli wszyscy będziemy ostrożni, będzie coraz lepiej.
sk/mich