Nie żyje dzielny kundelek Baltic, którego historią żyła cała Polska i o którym pisały światowe media

O losie czworonoga rozpisywały siedem lat temu media na całym świecie. Dzielny kundelek przeżył kilka dni, dryfując Wisłą na kawałku kry. Na wodach Zatoki Gdańskiej z pomocą zziębniętemu i wystraszonemu zwierzęciu przyszli marynarze statku badawczego „Baltica”. Wybawcom pies zawdzięczał swoje nowe imię. Oficer mechanik Adam Buczyński, który ocalił czworonoga, oraz jego kompanii z załogi za serce otrzymali specjalne podziękowania od prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Decyzją zarządu Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdyni Baltica wcielono w poczet załogi R/V „Baltica”.

DZIELNY KUNDELEK ODSZEDŁ

O dzielnym czworonogu powstała książka dla dzieci i spektakl pt. „Baltic. Pies na krze”, który wystawiono w Teatrze Miniatura. Z tym większym smutkiem czytamy w „Dzienniku Bałtyckim”, że dzielny kundelek właśnie odszedł.

– Przez siedem lat był najwierniejszym przyjacielem. Mieszkałem z nim i rudą suczką. Niestety, musiałem się z nim pożegnać. Zrobiłem mu trumnę i pochowałem w lesie w Siemirowicach, gdzie mieszkam. Przecież nie będę zakopywał go w worku – przekazał reporterce „Dziennika Bałtyckiego” Adam Buczyński, oficer mechanik, który w styczniu 2010 wciągnął Baltica z kry na ponton.

W WIELKICH PRZERAŻONYCH OCZACH

Akcja trwała około dwudziestu minut. – W jego wielkich przerażonych oczach widziałem tylko błaganie o pomoc. Jego wola przetrwania była przeogromna – wspominał wydarzenia sprzed siedmiu lat opiekun psa.

Agencja KFP/puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj