Dwa oblicza przemytu na gdańskim lotnisku. Tytoniowy fortel i nielegalna elektronika

Brawurowa próba przemytu tytoniu do Wielkiej Brytanii, sprzęt elektroniczny za 15 000 zł i zegarki o wartości 16 000 zł. To najbardziej spektakularne „zdobycze” celników na gdańskim lotnisku w ostatnim czasie.

Dwóch Polaków lecących 20 października do Londynu chciało przemycić tytoń. Posłużyli się pewnym nietypowym podstępem. Jeden z nich przed planowanym wylotem nabył dodatkowo bilet lotniczy do Norwegii. Jako, że kraj ten znajduje się poza europejską strefą wolnego handlu, uzyskana w ten sposób karta pokładowa upoważniała go do zakupu znacznej ilości tytoniu w strefie wolnocłowej. Podróżny nie miał jednak rzeczywistego zamiaru udać się do Skandynawii, a nabyty towar zamierzał zabrać wraz z „kolegą” do Wielkiej Brytanii. Tego samego dnia osoby te miały wrócić do kraju.

PONAD 22 KG TYTONIU

Przy próbie opuszczenia terytorium RP zielonym pasem oznaczającym, że nie mają oni nic do zgłoszenia, mężczyźni wpadli w ręce funkcjonariuszy KAS. Okazało się, że wspomniana grupa planowała niepostrzeżenie przemycić 22,5 kg tytoniu, zakupionego za ponad 10.000 zł. Ponadto wyszło na jaw, że nie był to jedynie duet przemytników, bowiem funkcjonariuszom nie umknął fakt, że z mężczyznami współpracowała jeszcze jedna pasażerka kierująca się do Londynu. W jej bagażu ujawniono dodatkowo 2800 sztuk papierosów bez znaków akcyzy. O ile kobiecie na miejscu wręczono mandat karny, to w odniesieniu do mężczyzn wszczęto postępowania karne skarbowe.

Przemytnicy nie zawsze decydują się jednak na osobisty transport towarów, dlatego uwaga funkcjonariuszy Pomorskiego Urzędu Celno-Skarbowego w Gdyni równie często skierowana jest na loty typu CARGO, stanowiące istotny element działalności Portu Lotniczego w Gdańsku.

ZEGARKI I NAWIGACJA GPS

Z kolei 16 października w przesyłce kurierskiej z Chin odkryto prawie 1000 ręcznych zegarków, o wartości ponad 16.000 zł, które nie spełniały wymaganych norm bezpieczeństwa. Następnego dnia kontroli celnej nie zaliczyło 25 urządzeń nawigacyjnych GPS pochodzących z Korei Południowej. Mimo, iż ich wartość oszacowano na prawie 15.000 zł, nie posiadały one instrukcji obsługi w języku polskim oraz deklaracji zgodności z wymogami UE. Słuszność zatrzymania wszystkich urządzeń elektrycznych potwierdził Urząd Komunikacji Elektronicznej Delegatura w Gdyni.

oprac. hb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj