Zestaw wygląda dość skromnie: mała głowica USG, którą można połączyć z tabletem lub smartfonem. Doktor Mateusz Kosiak jest jednak zafascynowany sprzętem, który przyniósł do naszego studia. – To przełom, bo USG można zrobić w dowolnym miejscu odczytując obraz chociażby na ekranie telefonu. Doktor Kosiak jest lekarzem rodzinnym. Już teraz nie wyobraża sobie praktyki bez mobilnego ultrasonografu. – Objawów jest zwykle mniej niż chorób – mówi. – Od czasu gdy mam to urządzenie zdecydowanie szybciej i łatwiej stawia się diagnozy. Wyobraźmy sobie, że do gabinetu przychodzą dwie pacjentki. Kobiety skarżą się na to samo spuchnięte nogi i kaszel. Jedna z nich wymaga szybkiej interwencji bo ma zator żylny, u drugiej to tylko zmęczenie i infekcja. W takim przypadku szybka i celna diagnoza może być postawiona po badaniu USG. Dobrze jest gdy można to zrobić w gabinecie lekarza rodzinnego czy podczas wizyty domowej. Mobilne USG może się też przydać w krytycznej sytuacji po wypadku gdy „od ręki” mamy obraz narządów wewnętrznych.
Posłuchaj rozmowy z doktorem Mateuszem Kosiakiem
Doktor Mateusz Kosiak w RG.
Trochę historii.
O wykorzystaniu fal dźwiękowych i możliwościach, jakie może ono za sobą nieść, zaczęto mówić już w roku 1794, kiedy Lazzaro Spallanzani z Włoch pokazał, jak nietoperze mogą precyzyjnie nawigować w ciemności odbierając echo dźwiękowe o wysokiej częstotliwości. Prawie sto lat później, w roku 1880 dwaj francuscy naukowcy, Pierre Curie i Jacques Curie odkryli efekt pizoelektryczny, który w trakcie I wojny światowej zastosowano w nadajnikach hydrolokacyjnych do wykrywania okrętów podwodnych. Dopiero po II wojnie światowej dr Ian Donald zaproponował wykorzystanie ultrasonografii w medycynie. Szybko okazało się, że jest ona bardzo przydatna w wykrywaniu i rozpoznawaniu schorzeń wielu narządów i tkanek w ciele człowieka!
Od „komody” po… mobilne głowice!
Nowy rozdział w diagnostyce, który zapoczątkowało USG, trwa już ponad pół wieku. Pierwszy aparat (wielkości sypialnianej komody), będący „dziadkiem” współczesnych urządzeń, wyprodukowano w 1965 r. w Niemczech. W Polsce, pierwsze urządzenie USG pojawiło się niewiele później w szpitalu przy ul. Karowej w Warszawie. Wielu z nas, tak właśnie kojarzy ultrasonograf – z ogromną maszyną w szpitalnej pracowni. Nic bardziej mylnego! W ciągu dekad od powstania pierwszego aparatu USG, zasadniczo zmienił się jego wygląd. Współcześnie, nie mamy już do czynienia z olbrzymimi „szafami”, ale znacznie mniejszymi urządzeniami, nawet wielkości poręcznej głowicy, które można wygodnie transportować w pokrowcu. Takim urządzeniem jest nowy na polskim rynku Philips Lumify.
W studio RG doktor Mateusz Kosiak, Włodzimierz Raszkiewicz, Beata Szewczyk
USG od ręki: nowe oblicze diagnostyki
Obecnie na USG mówi się, że jest stetoskopem XXI wieku. To ważny elementem diagnostyki, niezbędny dla lekarzy wielu specjalizacji. Badanie pozwala bezinwazyjnie zajrzeć do badanych organów pacjenta. Dotychczas wykonanie badania nie było jednak możliwe w każdej sytuacji, to w dużej mierze ze względu na ograniczoną mobilność szpitalnej aparatury. Jednakże, dzięki innowacyjnemu, mobilnemu sprzętowi, badanie można wykonać w każdym miejscu. Philips Lumify to stetoskop nowej generacji. Umożliwia lekarzom postawienie szybkiej i dokładniejszej diagnozy bez konieczności każdorazowego odsyłania pacjentów po dodatkowe badania USG.