Chodzi o bursę przy Wyzwolenia w Nowym Porcie. Licealiści od początku roku szkolnego nie dostają na miejscu obiadów. Mają do wyboru stołówkę we Wrzeszczu albo zwrot 6 złotych. Każda z opcji oznacza dla nich stratę. Problem dotyczy 90 osób, pochodzących spoza Trójmiasta, czasami też z ubogich rodzin. Bursa w Nowym Porcie działa od września. Budynek na jej potrzeby był dostosowywany po byłym hotelu robotniczym od początku roku. Jest piękny i funkcjonalny – mówią uczniowie – jest jednak jedno ale.
„MUSIMY SOBIE ZNALEŹĆ PIENIĄDZE”
– Za 6 złotych nie da się kupić ani samemu ugotować pełnowartościowego obiadu. Pieniądze musimy znaleźć sobie sami albo wziąć od rodziców. Ostatecznie to też strata czasu albo na dojazd albo na gotowanie. Powinniśmy poświęcić go na naukę – mówią.
Kłopotliwą sytuację potwierdza dyrektor Gdańskiej Bursy Jolanta Banach, ale nie do końca podziela słuszność pretensji uczniów. – Miesięczne zakwaterowanie w pokojach z łazienkami kosztuje 100 złotych, dzienne wyżywienie 16. Pierwotna przyczyna opóźnień w pełnym uruchomieniu kuchni polegała na tym, że zdaniem sanepidu nie wdrożono należycie przepisów dotyczących instalacji wyciągowej. Istniało zagrożenie, że powietrze znad zmywaka dostanie się do pomieszczeń gdzie wydawane są posiłki. Sanepid przekazywał sprawę – powiatowy wojewódzkiemu, a wojewódzki… powiatowemu.
„DROBNE ELEMENTY DO ZMIANY”
Inwestorem jest Dyrekcja Rozbudowy Miasta Gdańska. Jak mówi jej szef Włodzimierz Bartosiewicz, problemy z wentylacją wyszły w połowie września przy odbiorach. – To są naprawdę drobne elementy do zmiany i korekty. Nie podjęliśmy dyskusji, zleciliśmy wykonanie. Pytanie, jak sanepid do tego podejdzie
– Procedury właśnie się kończą – odpowiada zastępca powiatowego inspektora sanitarnego w Gdańsku Alina Hamerska. – Sprawa była procedowana zgodnie z posiadaną dokumentacją. W pierwszej kolejności swoje stanowisko odnośnie całości obiektu zajął Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny. Rolą inspektora powiatowego jest zatwierdzenie zakładu pod kątem żywienia. Decyzja już została wydana – mówi.
Jolanta Banach uważa, że aż takie zamieszanie w gruncie rzeczy nie było potrzebne, „ponieważ wszyscy uczniowie spoza Gdańska i tak wykupują ulgowe bilety miesięczne. 10-minutowy dojazd na obiad jest dyskomfortem, ale nie jest uciążliwy.”
KONIEC W TYM ROKU?
System wyciągów w budynku przy Wyzwolenia ma zostać naprawiony do końca roku. Remont placówki kosztował ponad 4 miliony złotych. Bursy przy Piramowicza 2,5 miliona. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, uczniowie zjedzą obiady na miejscu od początku przyszłego tygodnia.
Sebastian Kwiatkowski/mar