Zakaz wprowadzania psów na sopockie błonia nielegalny? „Udowodnię, że to niezgodne z Konstytucją”

blonia mapa

Zakazy wprowadzania psów do parków i na place zabaw są nielegalne – orzekł Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie. Wyrok dotyczył gminy Wołów, ale jak podkreślano w piśmiennictwie, miał przełomowy charakter. Teraz na orzeczenie NSA z 2015 r. chce powołać się mieszkaniec Sopotu, który uważa, że zakaz wchodzenia z psem na sopockie błonia narusza jego swobody obywatelskie. Czy ma szansę wygrać z miastem?

Dwunastoletni owczarek niemiecki popycha nosem niewielką piłkę, utyka. Nie ma siły biegać, ale jest pochłonięty zabawą. Wabi się Barry. Jego pan pokazuje mi film nagrany telefonem komórkowym. Na filmie dwóch strażników miejskich stoi przy samochodzie zaparkowanym niemalże na końcu sopockich błoni. Jeden z nich spisuje dane kobiety w średnim wieku, trzymającej psa na smyczy. Do strażnika podchodzi Barry i kładzie mu obok nogi piłkę. Nie rozumie tego, że mężczyzna się z nim nie pobawi, nie rozumie też tego, że zdaniem włodarzy miasta, w ogóle nie powinno go tu być. Wokół nie ma żywej duszy.

– Parę lat temu, gdy powstawały błonia, śmiałem się, że zapewne postawią tu zakaz wchodzenia z psami i będą zapełniali naszymi pieniędzmi sopocką skarbonkę, kasując nas za chodzenie po terenach, które znamy od dziecka i które zawsze były miejscem spacerów ze zwierzakami. Wtedy wszyscy się śmiali, ale domyślałem się, że jak przy ul. Łokietka powstało nowe osiedle, to dzikie tereny znikną – mówi pan Łukasz.

Dodaje, że mandatu nie przyjął, bo uważa, że zakaz wprowadzania psów na błonia jest naruszeniem jego swobód obywatelskich. Nieprzyjęcie mandatu oznacza dla niego wejście w spór z miastem, zatem niebawem stanie przed sądem. W zeznaniach, które musiał złożyć w siedzibie straży miejskiej w Sopocie, powoływał się na wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który w orzeczeniu z roku 2015 stwierdził, że lokowanie tabliczek z nakazem wprowadzania zwierząt w parkach lub na placach zabaw jest niezgodne z prawem. Wyrok dotyczył uchwały Rady Miejskiej w Wołowie w województwie dolnośląskim.

Sąd orzekł wówczas, że zawarte w uchwale zakazy są środkiem nadmiernie ograniczającym swobodę poruszania się oraz przebywania w określonym miejscu. Ponadto w orzeczeniu uwypuklono to, że porządek pozwalają zachować przepisy dotyczące właścicieli psów do sprzątania po swoich podopiecznych. Kiedy wyrok został wydany, w piśmiennictwie pojawiły się wzmianki, że jest przełomowy i daje impuls do zniesienia podobnych zakazów w całej Polsce.

„PAN, O KTÓRYM MÓWIMY, JUŻ Z NAMI PRZEGRAŁ”

– Sopockie błonia traktowane są jako plac zabaw, a zgodnie z uchwałą o utrzymaniu czystości i porządku w gminie na teren placów zabaw nie można wchodzić ze zwierzętami. Jeżeli ktoś bardzo się uprze i chce tam wejść, musi mieć psa na smyczy i w kagańcu – mówi Anna Dyksińska z Urzędu Miasta w Sopocie. – Zazwyczaj straż miejska daje pouczenia, ale mandat może wynosić od 20 do nawet 500 złotych. Wszystko zależy od interpretacji czynu. (…) Pan, o którym, jak myślę, mówimy, nagminnie nie stosuje się do zakazu. Dostawał już mandaty. Już raz wygraliśmy z nim w sądzie. W tym tygodniu skierowano do sądu nowy wniosek.

– Tak, dostałem mandaty i zapewne znów będą chcieli mi je wlepić, ale już ich nie przyjmę. Udowodnię, że jest to nielegalne, niezgodne z Konstytucją. Zresztą tak, jak nakaz prowadzenia psa na smyczy i w kagańcu. Nad psem trzeba panować – podkreśla pan Łukasz.

Podobnego zdania jest międzynarodowy sędzia kynologiczny i behawiorystka Agnieszka Kępka: – Tak jak nie można starszej pani zabronić iść wolniutko po ulicy i tamować ruchu na chodniku, tak samo, jeśli pies ma swoje lata, nie może mieć kagańca, bo to może mieć fatalny skutek dla jego zdrowia. (…) Nawet jeśli jest zakaz, a pies nie stwarza zagrożenia, i tu nie kierujmy się rasą czy wielkością psa, ale jego osobniczymi cechami, to nie można się rzucać z motyką na słońce i karać mandatami, bo to niehumanitarne.

„DWÓCH PRAWNIKÓW, DWIE OPINIE”

O to, czy właściciel Barrego może wygrać sprawę w sądzie, zapytaliśmy prawników.

– W 2015 roku Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że uchwała gminy Wołów została podjęta z przekroczeniem umocowania ustawowego. Tylko z tego powodu NSA w tej sprawie zajął takie, a nie inne stanowisko. Uchwała rady miasta Sopotu z 2015 roku zatwierdzająca regulamin porządku i czystości moim zdaniem jest zgodna z umocowaniem. W tej sytuacji takiego orzeczenia chybaby nie było – twierdzi radca prawny Aleksander Skrzypiński z Kancelarii Prawniczej Seneka w Gdańsku.

Odmiennego zdania jest prawnik-administratywista z Uniwersytetu Gdańskiego, pracujący w kancelarii radcy prawnego dr hab. Tomasza Bąkowskiego, Marcin Brzeski.

– To czy ten pan wygra w sądzie zależy od przepisów, na podstawie których próbowano go ukarać. Jeżeli były to przepisy obowiązującego w Sopocie regulaminu utrzymania czystości i porządku w gminie, to szanse na wygraną są duże. Zgodnie z ustawą regulamin utrzymania czystości i porządku w gminie może bowiem określać obowiązki osób utrzymujących zwierzęta domowe, ale mogą to być wyłącznie obowiązki mające na celu ochronę przed zagrożeniem lub uciążliwością dla ludzi oraz przed zanieczyszczeniem terenów przeznaczonych do wspólnego użytku. Natomiast w takim regulaminie nie można wprowadzać, zgodnie z bogatym orzecznictwem w tym zakresie, zarówno wojewódzkich sądów administracyjnych, jak i Naczelnego Sądu Administracyjnego, generalnego zakazu wstępu mieszkańców z psami na określone tereny albo do określonych obiektów. Bardzo istotnym argumentem wskazywanym w orzeczeniach, który za tym przemawia, jest to, że byłoby to niezgodne z upoważnieniem ustawowym dla rady gminy i nadmiernie ograniczałoby swobodę poruszania się i przebywania na danym terenie obywatela będącego w tym przypadku również właścicielem zwierzęcia domowego – mówi Marcin Brzeski i dodaje, że pan Łukasz może zaskarżyć regulamin, przynajmniej w zakresie przepisów wprowadzających zakaz, które uznaje za nieprawidłowe, do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku.

regulamin 715Fot. MOSiR w Sopocie


ZAKAZ NIEWAŻNY? A CO Z MANDATAMI?

– Człowiek widząc zakaz myśli, „nie wolno mi tego robić”, ale nie zawsze jest to prawdą. Trzeba przede wszystkim zastanowić się, kto wydał zakaz i czy miał prawo nam czegoś zakazać. Takie zakazy może wprowadzić rada gminy uchwałą, jeśli upoważnia ją do tego ustawa. Natomiast nie może takich zakazów wprowadzać inny podmiot nieokreślonym aktem, którego treść jest dodatkowo dostępna wyłącznie w formie tablicy zamieszczonej przed wejściem na dany teren. W przypadku sopockich błoni zakaz określił również, jak rozumiem, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji – wskazuje Marcin Brzeski.

Pan Łukasz stwierdził, że nawet jeśli przegra w sądzie sopockim, zaskarży uchwałę do wojewódzkiego sądu administracyjnego. Czy Sopot, podobnie jak Wołów będzie musiał znieść zakazy? Czy ludzie, którzy płacili mandaty będą mogli ubiegać się o zwrot swoich pieniędzy? To rozstrzygnie sąd.

Posłuchaj materiału Piotra Puchalskiego:

puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj