Trudno uwierzyć, że to zdarzyło się naprawdę. Odruch serca, przypadek i fotografia w internecie całkowicie odmieniła życie psiaka i jego właściciela. 15-letnia suczka, która ostanie dwa lata spędziła w schronisku, odnalazła swojego właściciela.
Niesamowita historia wydarzyła się pod koniec grudnia ubiegłego roku. Pani Monika Gruźlewska wraz z 9-letnia córką są wolontariuszkami z Gdańska. W każdy wolny dzień jeżdżą po schroniskach i wyprowadzają psy na spacer. Los chciał, że jeden z takich spacerów był wyjątkowy.
– Jesteśmy z córką wolontariuszkami i jeśli tylko mamy jakiś wolny dzień, jeździmy do przytuliska i wyprowadzamy psy na spacer. Wsiadamy wówczas do auta i nie zwracamy uwagi na to, że jest to ponad godzinę drogi w jedną stronę, albo że jest brzydka pogoda. W pewien wolny dzień jak zawsze spragnione kontaktu z czworonogami przez myśl nam nie przeszło, że zostaniemy jednym z elementów niesamowitej układanki – mówiła pani Monika.
BEZ ZAINTERESOWANIA I SZANS NA ADOPCJĘ
Dwa tygodnie temu pani Monika z córką wybrały się do schroniska w Dąbrówce (OTOZ Animals) pod Wejherowem. Wolontariuszki wybrały dwa psy: niewielkiego czarnego kundelka o imieniu Dżejki i jego ciut większego kompana z kojca – Rocha. Niestety mały kundelek okazał się zbyt zadziorny dla 9-latki, więc postanowiły wrócić i zabrać na spacer innego, spokojniejszego. Jak mówiła córka pani Moniki – „takiego starego, którego nikt nie chce i pewnie nigdy nie adoptuje”.
– Zwróciliśmy uwagę na dużego pieska, który siedział grzecznie zrezygnowany za kratami. Po przybliżeniu ręki do kraty delikatnie polizał moją dłoń bez zbędnych emocji. Piesek był stary i ciężko było mu chodzić. W schronisku nadano mu imię Molinka, opiekun zażartował, że wołają na nią Mulinka, bo tak „zamula” podczas chodzenia – mówiła pani Monika.
Fot. Pani Monika Gruźlewska
ZDJĘCIE, KTÓRE STAŁO SIĘ BILETEM DO DOMU
Po udanym spacerze pani Monika umieściła zdjęcia ze spaceru na Facebooku. Zwyczajna fotografia siedzącego starszego psa i kucającej przy nim dziewczynki. Po kilku godzinach zdjęcie zostało udostępnione również przez samo schronisko. Następnego dnia wydarzył się „cud”. Pani Monika dostała wiadomość ze schroniska – odnalazł się właściciel pieska, który w schronisku spędził prawie dwa lata. – W wieku 15 lat pies po pobycie w schronisku wraca co domu – poinformowali panią Monikę pracownicy schroniska.
Po kilku godzinach do pani Moniki odezwał się właściciel. – Wczorajszy dzień dzięki Wam i Waszemu cudownemu zamiłowaniu do zwierząt dał mi największy prezent, jaki mogłem sobie wymarzyć. Jedno zdjęcie i świat mój i moich bliskich zwariował. Dwa lata oglądania się za podobnymi pieskami i zarazem wieczna myśl: gdzie jest, czy żyje? – mówił pan Tomasz, właściciel czworonoga.
O KROK OD PRZYJACIELA
W całej historii najstraszniejsze jest to, że pan Tomasz po bardzo długim okresie poszukiwań, myśląc, że pies od dawna już nie żyje, dał za wygraną. Trzy miesiące temu odwiózł rzeczy psa do schroniska. Do tego schroniska, w którym przebywała wówczas Molinka. Był o krok od swojej przyjaciółki.
Molinka w rzeczywistości na imię ma Łatka i ostatnie lata na pewno spędzi razem ze swoim panem w Gdyni.
Niesamowita historia ze szczęśliwym zakończeniem, której pani Monika jak sama mówi była tylko jednym z elementów. – Gdyby nie ci wszyscy wspaniali pracownicy schroniska finał tej historii mógłby mieć zupełnie inne zakończenie. – Dzięki nim zwierzęta mają większe szanse na adopcje. Ci ludzie naprawdę kochają te zwierzęta i robią to bezinteresownie – mówiła pani Monika.
Jacek Klejment/mmt