Strażnicy miejscy przyjechali, a na podwórku… paliła się lodówka. „Za głupotę zostaną ukarani”

Wypalali plastik i inne szkodliwe dla środowiska substancje na jednej z posesji w Wejherowie. Toksyczne dymy pochodziły z wypalanych pokrowców i gąbki z siedzenia samochodowego oraz… plastików z starej lodówki. Sprawą zajęła się straż miejska. Strażnicy jednak właścicieli nieruchomości nie zastali, bo ci zamknęli się w mieszkaniu. Liczą na bezkarność. Nic bardziej błędnego – ostrzegają strażnicy, którzy na miejscu zastali palącą się jeszcze lodówkę.

OGROMNE STRATY DLA ŚRODOWISKA

Po wypaleniu plastików i materiałów z siedzenia samochodowego, metal trafia za niewielkie pieniądze do punktu skupu. Jednak straty, jakie ponosi środowisko, są ogromne. – Póki co, sprawcy takich czynów na pobłażanie nie mają co liczyć. Za głupotę tą zostaną przykładnie ukarani – czytamy na stronie wejherowskiej straży miejskiej.

Straż Miejska w Wejherowie zarzuci sprawcy wykroczenie za czyn określony w art. 191 Ustawy o odpadach, za co grozi kara aresztu lub grzywny do 5000 złotych. Strażnicy podkreślają, że od kilku lat walczą ze smogiem. Do tego zjawiska przyczyniają się dodatkowo nieodpowiedzialne osoby wypalające stare lodówki, kanapy i siedzenia samochodowe.

KONIEC KOPCIUCHÓW

Działania związane z walką o ekologiczne ogrzewanie mieszkań są też utrudnione, gdyż brak jest przepisów jednoznacznie określających jakość paliw (opału) i kotłów grzewczych (pieców). Do końca czerwca wyprodukowane piece grzewcze z tzw. rusztem obrotowym, popularnie zwane kopciuchami będą musiały zniknąć z legalnej sprzedaży.

oprac. mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj