508 zrzuconych kilogramów, 113 kilogramów zbudowanych mięśni i 76 zadowolonych uczestników. Czy Ewelina Potocka dołączy do tego grona? Już w niedzielę 4 marca ruszyła kolejna, VI edycja Metamorfoz ze Zdrowymi wibracjami, a nasza radiowa koleżanka sprawdza na własnej skórze czy program faktycznie czyni cuda.
Metamorfozy to program skierowany do osób, które chcą zmienić swój dotychczasowy tryb życia. Przez 3 miesiące uczestnicy, a wśród nich Ewelina, będą pod opieką specjalistów stosować indywidualnie dopasowaną dietę i realizować program specjalnie rozpisanych dla nich treningów. A cel jest prosty – zrzucić zbędne kilogramy i zacząć żyć zdrowo. W tym miejscu możecie śledzić postępy Eweliny, relacje z jej treningów, zdjęcia posiłków i własne przemyślenia.
WPIS 9. BYE BYE SADEŁKO. ZGUBIŁYŚMY 92 KILOGRAMY
Trzy miesiące zmian – nowy plan żywieniowy, aktywność fizyczna, treningi personalne z wykwalifikowanymi trenerami, warsztaty i zajęcia, dotyczące zdrowego trybu życia. 11 czerwca, po trzech miesiącach, zakończyła się 6. edycja programu „Zdrowe Wibracje. Metamorfozy”. 11 uczestniczek i dokładnie 91,7 kg mniej. Efekt zmian jest piorunujący.
Jak mi poszło? Całkiem nieźle. Zrzuciłam 6 kg i straciłam 9 cm w pasie. Czuję się naprawdę wspaniale, a duma z tego, że przebrnęłam, jest ogromna. Dziś żałuję, że program już się skończył. Niemniej nie składam broni – kolejna seria treningów u trenera Kazika Giemzy w toku.
Mój wynik to moje zwycięstwo, ale inne uczestniczki programu mogą pochwalić się swoimi rekordami. Niekwestionowaną królową zmian jest Katarzyna, która schudła ponad 32 kilogramy! Przemiana Kasi jest spektakularna, a to dopiero początek.
Anna zrzuciła 15 kg i podejrzewam, że gdy znajomi, których nie widziała kilka miesięcy, spotkaliby ją na ulicy, mieliby problem, by Anię rozpoznać.
Iga straciła 6 kg i – jak zapewnia – jest zupełnie nową osobą. Cały program to początek dużych zmian, które chce wprowadzić w swoim życiu.
Czy warto było wziąć udział w programie Zdrowe Wibracje. Metamorfozy?
Najlepiej podsumowuje to Agata, uczestniczka tej edycji: Naprawdę warto wziąć udział w programie Metamorfozy. Obojętnie czy ma się 40, czy 50 lat, czy tak, jak ja, jest się jedną z najmłodszych uczestniczek tej edycji. Chemia między uczestniczkami była, jest i niech trwa. Jestem bardzo zadowolona i gratuluję nam tych kilogramów i zmian w naszym życiu.
Kolejna edycja programu Zdrowe Wibracje. Metamorfozy rusza jesienią.
Serdecznie dziękuję: Sylwii Kamińskiej, koordynatorce projektu, dietetyczce Annie Dutkowskiej i Kazimierzowi Giemzie, mojemu trenerowi personalnemu.
Podsumowanie całego programu w audycji Radio Trendy >>>TUTAJ.
WPIS 8. OSTATNIA PROSTA
Do końca programu „Zdrowe Wibracje. Metamorfozy” pozostały ostatnie tygodnie. Szczerze, zupełnie zapomniałam już o zachciankach, o których myślałam jeszcze w marcu czy na początku kwietnia. Dieta skomponowana specjalnie dla mnie przez Annę Dutkowską nie jest już dietą, a planem żywienia, który realizuję intuicyjnie i naturalnie. Z perspektywy czasu widzę, że potrzeba było około dwóch miesięcy na to, by przyzwyczaić organizm do nowego stylu odżywiania. To przede wszystkim regularność posiłków, minimum 1,5 litra wody dziennie i ważna zasada – do każdego posiłku dodajemy warzywo. Zasady niby proste do wdrożenia i banalne, ale w praktyce ich przestrzeganie wcale nie jest takie łatwe. Ale organizm, dzięki swoim niezwykłym zdolnościom adaptacyjnym, potrafi się dostosować do nowych zasad. Nie stawiał oporu i do zmian w końcu dał się przekonać, choć muszę podkreślić, że na początku łatwo nie było i nie obyło się bez kryzysu. Waga spadała wolniej, niż tego oczekiwałam, a pokusy, by jeść rzeczy inne, niż te z rozpiski żywieniowej, pojawiały się każdego dnia. Dziś nie mam już tego problemu. Waga w końcu ruszyła, a metabolizm wydaje się być na tyle rozkręcony, że kilogramy same lecą w dół. A co do zachcianek i żywieniowych grzeszków – jest ich mniej i robią na mnie już mniejsze wrażenie. Mam świadomość ogromu pracy, jaki włożyłam w cały proces metamorfozy i popełnianie kulinarnych grzechów nie przychodzi teraz już tak łatwo.
A zatem, jeśli miałabym podsumować: trzeba dać sobie czas i być konsekwentnym. Po prostu. Efekty przyjdą na pewno. Czasami trzeba na nie poczekać. Jeśli kogoś to pocieszy: ja czekałam na nie dwa miesiące.
WPIS 7. TRUDNIEJSZE CHWILE? BEZ WSPARCIA ANI RUSZ
Cieszymy się, gdy są sukcesy. Gdy z kolei pojawiają się porażki… również powinniśmy się z nich cieszyć, bo one motywują nas, by jeszcze bardziej przykręcić śrubę. Kwestia odchudzania to niełatwa droga, ale dzięki wsparciu można ją pokonać. Wsparcie najbliższych, trenera i dietetyka jest nieocenione. Rozmawiam o tym z dietetyczką Anną Dutkowską i trenerem personalnym Krzysztofem Sztompką.
Więcej na ten temat >>> TUTAJ.
WPIS 6. O TŁUSZCZACH SŁÓW KILKA
Wybieraj tylko oleje nierafinowane – radzi mi dietetyk Ania Dutkowska. Doktorantka Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego była gościem audycji Gotuj się na weekend. – Wybierając tłuszcze powinniśmy wybierać raczej te pochodzenia roślinnego. Tłuszcze pochodzenia zwierzęcego zawierają dużo kwasów nasyconych, a te nasz organizm sam produkuje. Dlatego powinniśmy ich unikać. Jeśli jednak raz na jakiś czas usmażymy schabowego na smalcu to nic się nie stanie – tłumaczyła specjalistka.
Tłuszcze są niezbędne w codziennej diecie. Które są najzdrowsze? Fot. Pixabay
Polecam posłuchać całej rozmowy:
WPIS 5. PO DWÓCH MIESIĄCACH
Po dwóch miesiącach udziału w programie Zdrowe Wibracje wszystkie uczestniczki mają za sobą już pierwsze sukcesy. Jednak jak to w życiu, nie brakuje też porażek, bywają wahania motywacji, ale nauka z tych gorszych momentów tylko wzmacnia w postanowieniu. Waga spada już sama z siebie, choć u mnie dzieje się to powoli. Zmieniam się we własnym tempie, według moich zasad, w zgodzie ze sobą. Ważne, że metabolizm przestawił się na inne obroty. Nowe nawyki żywieniowe są już głęboko zakorzenione. Organizm jest zaprogramowany na regularne jedzenie i gdy pominiesz jakiś posiłek, to żołądek daje o sobie znać. Plecy nie bolą, bo wzmocniłam i rozciągnęłam mięśnie. Wydolność jest większa. Mam więcej siły i energii.
Najważniejsze, że mam świadomość włożonej pracy i z uznaniem spoglądam sobie w twarz. „Robię kawał dobrej roboty” – mówię patrząc w lustro.
I najważniejsze – wspólna praca z dietetyk Anną Dutkowską, trenerem Kazimierzem Giemzą i koordynatorką projektu Sylwią Kamińską wzmacnia i utwierdza w tym, że jestem na dobrej drodze.
WPIS 4. ZACHCIANKI I CEL
Wraz z początkiem realizacji każdego obranego celu masz dużą motywację. Chce nam się dążyć do mety i wizualizujemy sobie rezultat starań. Jednak z każdym dniem ten cel gdzieś się rozmazuje. Powoli dochodzi do ciebie, że jego realizacja to mrówcza praca pełna poświęcenie i wyrzeczeń.
Tak samo jest w procesie odchudzania. Na początku entuzjazm i ciekawość. Później do głosu dochodzą słabości: lenistwo (ee, odpuszczam dziś trening) i zachcianki (zjadłabym tego burgera). To normalne i ludzkie. Nie jesteśmy robotami i czasami trzeba odpuścić. Jeśli jednak mamy „grzeszyć”, to jakościowo. Jeśli więc odpuszczasz trening, to dlatego, że w tym czasie zrobisz coś dla siebie. Jeśli zjesz burgera, to tego najlepszego, najsmaczniejszego.
Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Max Pixel
Najważniejsze jest to, co stanie się z tobą potem. Pociągniesz linę i staniesz na równi pochyłej, czy wrócisz do realizacji celu? Na tym etapie potrzeba wsparcia: trenera, przyjaciół lub rodziny, dietetyka.
Pamiętaj, każdy wysiłek w procesie odchudzania podejmujesz samodzielnie i dla siebie. I znów pojawia się kluczowa kwestia chęci. Chcieć to móc. Na miarę własnych możliwości i dla siebie.
WPIS 3. NA OBCASACH
Tym razem w ramach programu Zdrowe Wibracje uczestniczki korzystały z lekcji chodzenia na obcasach. Zaskoczenie było tym większe, że sztuki chodzenia w szpilkach uczył mężczyzna. Paweł Bednarski robi to od lat. O swoim fachu opowiedział również na antenie Radia Gdańsk w programie Radio Trendy.
Fot. Wojciech Bednarski
WPIS 2. PIERWSZE EFEKTY JUŻ WIDAĆ
Po nieco ponad dwóch tygodniach diety przyszedł czas na pierwsze ważenie. Mój wysiłek już przynosi pierwsze efekty – schudłam 2 kilogramy.
Widzę też, że treningi budują moją nową sylwetkę. Efekty na razie są subtelne, ale talia już jest węższa o 3 cm i widzę, jak maleją mi „boczki”.
Pankejki z mąki kokosowej z kiwi to moje przykładowe danie.
W przedświąteczny piątek moim gościem w audycji Gotuj się na weekend była Anna Dutkowska, dietetyk programu Zdrowe Wibracje i Metamorfozy. Rozmowa dotyczyła odwiecznych pytań o cukier i tłuszcz. Jeść czy nie jeść, a jeśli jeść, to jakiego typu? Polecam posłuchać.
WPIS 1. NAJTRUDNIEJSZY PIERWSZY KROK
Wiem, jak to jest. Chciałabym, ale to takie trudne. Chciałabym, więc od jutra. Chciałabym, ale nie mam czasu. Chciałabym, ale nie mam kasy. Chciałabym, chciała. Chciałabym. Chciała. (można sobie zaśpiewać w rytm Formacji Nieżywych Schabów).
Piszę w rodzaju żeńskim, ale dotyczy to również panów. Czasami chyba nawet jeszcze bardziej, niż pań. Stereotypy, wstyd itp.
Co zrobić, by się zmotywować? Co zrobić, by zmobilizować się do walki o zdrowie, lepszą sylwetkę, o lżejsze życie? Trzeba po prostu być dla siebie samego jak ta pani od polskiego, która tłukła non stop, że kakao się nie odmienia i nie ma mowy o kakale. Trzeba być jak ojciec, który jednym spojrzeniem mrozi krew w żyłach, gdy w domu miało się być o 22:00, a jest 22:17.
Ale samodyscyplina to jedno. Bo przede wszystkim trzeba chcieć. Czyli wracamy do początku tego wpisu. Chcenie jest najtrudniejsze, bo chcenie MUSI być nasze. Staram się nigdy nie używać słowa „musieć”, bo wyznaję zasadę, że w życiu nigdy nikogo do niczego zmuszać nie należy. Ale w tym przypadku MUSIEĆ jest kluczowe. Trzeba poczuć ten moment, wyczuć tę potrzebę. Motywacja do walki z kilogramami… Nie, zaraz. Tak nie mówimy, bo to budzi negatywne odczucia. Motywacja do metamorfozy – tak, to brzmi o wiele lepiej.
Kochasz siebie?
No więc motywacja do metamorfozy wynikać może z wielu różnych czynników. Dla każdego będzie to inny powód. I bardzo dobrze. Byle był skuteczny. Więc nim zaczniemy podejmować decyzje, że od jutra start, że koniec ze Snickersami, że od teraz tylko bieżnia i 30 kg na klatę, radzę napić się wody i stanąć przed lustrem.
Spójrz na siebie. Kochasz siebie? Odpowiedz sobie na to pytanie. Nie mów jednak do siebie per ty, a per ja. Co? Zatkało? Tak, mówienie do siebie przed lustrem per ja („jestem”, „mam”, „chcę”), jest niezwykle trudne i nie przychodzi łatwo. Musi się coś w człowieku przełamać (sprawdzone na własnej skórze).
No więc jeśli już wiesz, że siebie kochasz i że pragniesz zmiany i chcesz zrobić coś DLA SIEBIE (!!!!!!!!!) – NIGDY DLA INNYCH – to jest to moment, gdy możesz myśleć o metamorfozie. Potem oczywiście dojdą kwestie motywacji, dyscypliny i konsekwencji, ale o tym kiedy indziej.
Najpierw badania
Jestem w programie Metamorfozy od 4 marca. Tym razem grupa jest typowo żeńska. Trochę szkoda, bo, jako niedoszły socjolog, chętnie zobaczyłabym, jak panowie czują się w takich okolicznościach, do tego w damskim towarzystwie.
Program zaczął się od wizyty w przychodni Polmed i badań lekarskich. Morfologia, RCP, insulina, profil lipidowy, glukoza, TSH. Potem konsultacja lekarska. Gdy otrzymałam zielone światło, w siłowni Tiger Gym spotkałam się z trenerem. Kazik Giemza jest bardzo serdecznym człowiekiem i bardzo wymagającym trenerem (o dziwo – jedno nie wyklucza drugiego). „Jedziesz! Dasz radę! Jeszcze cztery!”. Do mnie trzeba twardo i właśnie takie krzyki nad uchem na mnie działają.
Dietetyk Ania Dutkowska zrobiła wywiad, zważyła i wyliczyła skład ciała. Ech, co mam powiedzieć… Motylem byłem, ale utyłem.
Regularność posiłków + woda = złote zasady na całe życie
Nad całym programie czuwa Sylwia Kamińska. Trenerka, pomysłodawczyni całego zamieszania. Zarówno Sylwia, jak i Ania są z nami na bieżąco w kontakcie. Mamy też własną, zamkniętą grupę na Facebooku, gdzie konsultujemy się i wymieniamy wrażeniami.
Najwięcej postów jest o wodzie. Wiecie, jak trudno wypić 2 litry wody dziennie?
To dopiero początek programu, ale jest dobrze. Bo coś się zaczęło. A zmiany, jak to mawiają mądrzejsi, zawsze są dobre.
KOLEJNE RELACJE EWELINY JUŻ WKRÓTCE
Ewelina Potocka