Jeden z wilków szarych z gdańskiego ogrodu zoologicznego uciekł z wybiegu. Po ponad godzinnej akcji, pracownicy byli zmuszeni odstrzelić zwierzę. – To ogromna tragedia, najsmutniejsza sytuacja, do jakiej może dość w zoo. Niestety, wilk nie pozostawił nam wyboru – tłumaczą.
Bardzo smutna wiadomość z gdańskiego ogrodu zoologicznego. 22 lutego wczesnym rankiem przed otwarciem ogrodu opiekun zagrody z wilkami poinformował, że brakuje jednego z trzech wilków szarych. Opiekun zauważył również, że ogrodzenie jest naruszone. Natychmiast poinformowane zostało kierownictwo. Dyrektor ogrodu zainicjował akcję odłowu wilka – informuje Emilia Salach z Gdańskiego Ogrodu Zoologicznego.
Po niedługim czasie zauważono zdezorientowane zwierzę chodzące po terenie ogrodu. Jak podkreśla Emilia Salach, zwierzę nie było agresywne. – Natychmiast podjęto decyzję o nieotwieraniu ogrodu i wszczęciu procedury mającej na celu schwytanie żywego zwierzęcia. Zakłada ona odłów zwierzęcia za pomocą sieci oraz środków narkotycznych. Ponad trzydziestu pracowników próbowało zagonić zdezorientowane zwierzę – podkreśla Salach.
Pozostały personel znajdujący się na terenie ogrodu otrzymał nakaz pozostania w budynkach. Ponad godzinę próbowano złapać wilka. – Niestety wilk nie podchodził w kierunku pracowników ze środkami narkotycznymi. Nie udało się go również zagonić w kierunku innych pracowników z sieciami. W momencie, kiedy pojawił się w okolicach wybiegu dla słoni, czyli niebezpiecznie blisko bramy głównej, dyrektor podjął decyzję o powzięciu dodatkowych środków, czyli możliwości użycia broni palnej. Jednak dalej próbowano go schwytać. Wilk szedł w kierunku pracownika, który akurat posiadał broń palną. Ten podjął decyzję o oddaniu pierwszego strzału, a następnie drugiego, żeby zwierzę dalej nie cierpiało – mówi Emilia Salach.
ZAGROŻENIE BYŁO DUŻE
Zagrożenie było niezwykle duże – podkreśla Salach. – Pojawiło się niebezpieczeństwo, że zwierzę może znaleźć się na ulicach Gdańska. Jest to ogromne zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi. Wilk mógł również wybiec na ulicę Spacerową, co mogło doprowadzić do wypadku. To są ewentualności, do których nie mogliśmy dopuścić. Schwytanie wilka na takim ogromnym terenie mogłoby być niemożliwe – dodaje.
WYJĄTKOWO AGRESYWNE
Wilki zazwyczaj nie podchodzą do człowieka, ale jak podkreśla Salach – te, które hodowane są wśród ludzi – takiego strachu nie wykazują. W sytuacji zagrożenia mogą zachować się bardzo agresywnie. Są to zwierzęta z pierwszej grupy niebezpiecznych – podkreśla.
– To dla nas ogromna tragedia. Jest to najbardziej przykra sytuacja, do jakiej może dość w ogrodzie zoologicznym. Nikt wobec tego, co się stało, nie został obojętny. Pracujemy dla zwierząt. Jesteśmy tu po to, żeby chronić ich życie. Niestety wilk nie pozostawił nam wyboru – mówi Emilia Salach.
ŚRODKI BEZPIECZEŃSTWA
Jak podkreśla Salach, wybieg spełniał wszystkie wymogi. Nie wiadomo jak doszło do tego, że wilk postanowił uciec z zagrody.
Pracownicy stwierdzili, że płot nie był w żaden sposób naruszony, poza wygięciem płotu, jakie spowodował sam uciekający wilk. Płot posiada ogrodzenie elektryczne, które ma już kolejne zabezpieczenia również elektryczne. Dodatkowo płot ma zostać podwyższony.
jK